8 lis 2014

Imagin z Niall'em.

Poczułam wibrację telefonu w torebce. Z wielką niechęcią wyjęłam urządzenie i już miałam się rozłączać kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam twarz mojej przyjaciółki. Zawahałam się... Z jednej strony byłam tak wściekła, że nie miałam ochoty na rozmowy z nikim, ale z drugiej... przecież to moja przyjaciółka... W końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę...
- No heeej! Co tak długo nie odbierasz? Jak poszło?? - usłyszałam rozentuzjazmowany głos [Imię Twojej Przyjaciółki], który jeszcze bardziej mnie dobił.
- Czeeść... Poszło fatalnie... To znaczy... Mówili, że było bardzo dobrze, ale mimo wszystko zabrakło mi cholernego punktu... - starałam się być w miarę opanowana, ale coś mi nie szło...
- Spokojnie Słońce, przecież to nie jest jedyna szkoła muzyczna w tym kraju! - a ta dalej taka radosna...
- Wiem, że nie jest jedyna, ale ta jest najlepsza!!! - warknęłam.
- [T.I.] zluzuj trochę, bo wybuchniesz... Przecież wszędzie roi się od różnych ogłoszeń... Na pewno nauczysz  się grać na gitarze...
Zluzuj?? Zluzuj??? Niby jak? Co z tego, że są ogłoszenia... Co z tego, że jest wiele szkół muzycznych skoro ja nie dostałam się do tej najlepszej... Rodzice zawsze powtarzali mierz wysoko... I co? Zawiodłam ich... Nie mam talentu, nic nie umiem, nic nie potrafię... - Hej jesteś tam? - usłyszałam zaniepokojony głos [I. T. P]
- Jestem... - odpowiedziałam nadal złowrogim, a zarazem smutnym głosem...
- Aj Ty, Ty... Rozchmurz się, bo mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia... - aha to zaraz się dowiem dlaczego moja kochana przyjaciółka jest taka rozradowana.
- No słucham???
- Dzisiaj od godziny 17.00 do 19.00 będziemy się świetnie bawić na lodowisku! - wykrzyknęła do słuchawki, a ja natychmiast wybuchłam śmiechem...
- [I. T. P.] przecież wiesz, że nie umiem jeździć na łyżwach. - odpowiedziałam...
- Najwyższy czas się nauczyć... Oj będziemy jeździć razem. No prooooszę... - i weź tu z taką wytrzymaj. Dopóki się nie zgodzę będzie mi tak jęczeć...
- No doobrze. - przewróciłam oczami chociaż wiedziałam, że [I. T. P] tego nie zobaczy.
- Wiesz, że Cię kocham! - znów wykrzyknęła, a po chwili dodała - bądź gotowa o 16.30 to po Ciebie wpadnę i się przejdziemy Ok?
- A mam inne wyjście?
- No nie masz. W takim razie do później. - odpowiedziała jakże uradowana i zakończyła rozmowę. Spojrzałam na zegarek. Hmmm.. Mam dwie godziny... Postanowiłam zajrzeć jeszcze na facebooka... I twitter'a... I pięćdziesiąt innych interesujących mnie stron. Nie wiem jakim cudem trafiłam na jedno z ogłoszeń informujących o lekcjach gry na gitarze. A może [I. T. P] miała rację... Może nie wszystko stracone.... Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam pod podany numer. Po pierwszym sygnale dotarło do mnie co robię i chciałam się rozłączyć, ale było już za późno.
- Halo... - usłyszałam w słuchawce głos młodzieńca... Nie dziecka, ale też nie dorosłej osoby... Zapomniałam jak się mówi... Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku... - Haaloo?
- Dzień dobry... Ja w sprawie ogłoszenia. Czy jest nadal aktualne? - odzyskałam zdolność mówienia...
- Oczywiście, że tak... - ton tego głosu zmienił się odrobinkę... Jakbym miała przed oczami osobę uśmiechniętą od ucha do ucha. Dzięki temu sama stałam się śmielsza i takim sposobem umówiłam się na pierwszą lekcję organizacyjną jutro o godzinie 15.00. Muszę przyznać, że humor mi się poprawił. Spojrzałam na zegarek...Za dziesięć szesnasta... Czas się przebrać! Podeszłam do szafki i zaczęłam szukać ubrań. Dopiero po jakichś piętnastu minutach wybrałam kilka pasujących do siebie rzeczy. Czas szybko mija, a znając [I. T. P.] może przyjść wcześniej. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Założyłam ubrania i poprawiłam makijaż. No to teraz zostało przygotować się psychicznie... [T.I] przecież lodowisko nie jest jakimś strasznym miejscem, a wręcz przeciwnie. Co mogłoby Ci się stać?? Niespodziewanie usłyszałam drugi głos w mojej głowie, który odpowiedział na moje pytanie. "W sumie nic... Mogłabyś w najlepszym przypadku się przewrócić, a w rezultacie złamać albo skręcić nogę..." Coś mi chyba nie wychodzi to przygotowanie... Może powinnam zająć się czymś innym i na razie o tym nie myśleć... Co będzie to będzie... I niby uwierzyłam w to ostatnie stwierdzenie choć w głowie słyszałam już szyderczy śmiech losu... Tak, tak... Brak wiary w siebie, bla bla bla... No co ja poradzę, że taka już jestem? Że niczego nie potrafię... Że wszystkiego i wszystkich się boję... Że nic mi nie wychodzi... Taki charakter, taka osobowość i tego nie zmieni nikt... Nie ma co się nad tym rozwodzić. . W momencie kiedy wychodziłam z łazienki zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
- No heeej! - krzyknęła. Ona jest zdecydowanie zbyt głośna, zbyt radosna, zbyt optymistyczna! Ale za to ją kocham...
- Witaj... Albo Twój zegarek się śpieszy, albo mój późni... Jesteś piętnaście minut przed czasem... - powiedziałam spokojnym tonem...
- No bo jestem tak podekscytowana i w ogóle... I nie mogłam usiedzieć w domu więc przyszłam wcześniej. -  Kto normalny ekscytowałby się wyjściem na lodowisko?? No kto?? Moja nienormalna przyjaciółka.
Postanowiłyśmy wyjść wcześniej dlatego też założyłam buty i płaszczyk następnie zamknęłam drzwi na klucz. Powolnym spacerkiem szłyśmy sobie w stronę lodowiska. Jak dla mnie mogłybyśmy iść bez końca... Coraz bardziej się bałam... I znów odwrotu nie było, bo właśnie moim oczom ukazało się ogromne lodowisko. Założyłyśmy wypożyczone przed chwilką łyżwy i udałyśmy się na "ślizgawkę". Tak jak się obawiałam po pięciu minutach zostałam sama i powoli jechałam przy barierce, a [I. T. P] robiła różne akrobacje na środku lodowiska. Kiedy robiłam już któreś z kolei okrążenie przyjaciółka podjechała do mnie i złapała mnie za rękę... Nie miałam możliwości się sprzeciwić... Kilka chwil później jechałam przez sam środek lodowiska oczywiście w samotności... Najgorsze było to, że moja prędkość była o wiele za szybka, a ja nie potrafiłam tym hamować. I stało się to, czego byłam pewna. Wpadłam na jakąś osobę i wyrżnęłam jak długa wraz z nią. Jak się okazało był to blondwłosy chłopak na oko dziewiętnastoletni. Szybko się podniósł i pomógł mi wstać.
- Bardzo Cię przepraszam... Ja po prostu nie umiem jeździć, a koleżanka chciała mi zrobić głupi żart i...
- Nic się przecież nie stało. A właśnie nic Ci nie jest?
- Oprócz tego, że mam mokre spodnie i trochę boli mnie ręka... - odparłam zgodnie z prawdą...
- Może to coś poważnego... Zabiorę Cię do szpitala. - powiedział stanowczo... Zaczęłam się sprzeciwiać, ale nic to nie dało. Chłopak złapał mnie za lewą rękę i razem podjechaliśmy do "bramki". Spróbowałam sama zdjąć łyżwy, ale ból w prawej ręce się nasilał, więc blondwłosy mi w tym pomógł... To było dość miłe z jego strony... W ogóle wszystko co zrobił od tego "wypadku" jest bardzo miłe. Rzadko spotyka się teraz takich "dżentelmenów". Kiedy już miałam na sobie własne buty, chłopak zaprowadził mnie do samochodu i udaliśmy się w stronę szpitala. Podczas jazdy szybko znaleźliśmy wspólny temat. Niall, bo tak się nazywa, również interesuje się muzyką... Nie zdążyłam jednak konkretnie go podpytać, bo moim oczom ukazał się ogromny budynek szpitala.
***
- Mówiłem, że to coś poważnego... - powiedział jakby zatroskany i otworzył przede mną drzwi do samochodu. 
- To tylko skręcenie nadgarstka - odparłam spokojnie...
- Tylko?? Tylko??? Będziesz chodziła z gipsem przez 3-4 tygodnie...
- I co z tego? Zawsze chciałam sobie coś złamać.
Chłopak popatrzył na mnie jak wariatkę i ruszył. Teraz jechaliśmy w ciszy, którą po krótkiej chwili przerwałam. Dostałam olśnienia... Przecież jutro miałam mieć moją pierwszą grę, a tu... Od razu zmieniłam nastawienie co do całej sytuacji... No nic... Za pamięci muszę zadzwonić do tego "muzyka" i odwołać jutrzejsze spotkanie.
- Pozwolisz, że wykonam jeden telefon... - powiedziałam cicho... 
- No jasne - zaśmiał się.
Wyjęłam telefon z kieszeni co nie było taką prostą sprawą, ale w końcu się udało i wcisnęłam zieloną słuchawkę. W tym samym momencie zadzwonił telefon Niall'a. Dziwny zbieg okoliczności nie powiem... Chłopak natychmiast odebrał:
- Halo - usłyszałam w słuchawce... Z niedowierzaniem spoglądałam to na niego to na swój telefon... To on... To on miał mnie uczyć grać... Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nie wiedziałam jak mam się zachować... 
- Niall co robisz jutro o 15.00 - spytałam w celu upewnienia się.
- Jestem zajęty... Będę prowadził lekcje gry na gitarze... 
- Oj nie wydaje mi się... - szepnęłam, a on znów popatrzył na mnie jak na wariatkę...
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał.
- To, że Twoja uczennica skręciła sobie rękę w nadgarstku i nie będzie w stanie niczego się nauczyć.- odparłam ledwo powstrzymując się od śmiechu. Chłopak aż zjechał na pobocze i zatrzymał się... 
- Wiedziałem, że skądś znam ten głos... Aczkolwiek w słuchawce nie był tak samo piękny i melodyjny. - zarumieniłam się... To był komplement prawda? 
***
Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to był komplement,,, Od naszego spotkania minęło półtora roku. Zostaliśmy parą, Niall zaczął mnie uczyć grać na gitarze, poznałam jego przyjaciół... Czasami zastanawiam się co byłoby gdybym dostała się jednak do tej szkoły muzycznej lub gdybym nie poszła z [I. T. P.] na to lodowisko. Czy los splótłby nasze drogi mimo wszystko? Tego nie wiem. Ale uważam, że tak po prostu miało być...
*****************************************************************************
Witajcie, witajcie!!! Zacznijmy od początku... Przepraszam, że w tamtym tygodniu nie pojawił się żaden rozdział, ani nic innego, ale były to dni 01 i 02 listopada, więc nie miałam zbytnio czasu i głowy do tego.... Jeszcze raz bardzo przepraszam... Dziś natomiast pojawia się Imagin, a to dlatego, że:
* chcę jakoś nadrobić zaległości z nimi (Imaginami) związane
* mam nową czytelniczkę, na którą chcę poczekać z końcem opowiadania, który niestety nieubłaganie się zbliża...
A co do końca opowiadania... Rozdziałów zostało tylko trzy + epilog... ALE! Na tym nie kończę mojej twórczości... Postanowiłam napisać nową, całkiem odmienną historię... Blog już powstał, a raczej powstaje, bo chcę najpierw zakończyć ten, żeby móc przejść do tamtego... Ale jeżeli ktoś miałby ochotę zajrzeć już teraz to proszę bardzo LINK. Coś więcej powiem już w notce pod epilogiem lub zrobię taki całkiem oddzielny post z podziękowaniami i podsumowaniem... Jeszcze nie wiem, ale do zakończenia zostało trochę czasu... 
A co myślicie o tym Imaginie??? Z góry przepraszam, za wszelakie błędy, ale pisałam go szybko, bo chciałam, żeby coś pojawiło się na blogu, żebyście nie myśleli, że o Was zapomniałam czy coś ;) 
Proszę o szczere opinie w komentarzach, zachęcam do dalszego czytania opowiadania... Życzę Wam udanego długiego weekendu i do jak najszybszego następnego co nie? ;)

Pozdrawiam! <3 

Milenka Lis (A,)

2 komentarze:

  1. O matko, o matko, o matko....
    1. Jeszcze tylko trzy rozdziały i koniec. To za szybko!
    2. Ciekawa jestem co to za nowa czytelniczka... Z chęcią dowiedziałabym się tego z jej komentarza :D
    3. Nowy blog *.* Śliczny nagłówek, no po prostu cudeńko! Już masz stałą czytelniczkę :*
    4. Chwała tej przyjaciółce, że mnie wyciągnęła na to lodowisko. W ten sposób miałam okazję wirtualnie przeżyć wymarzoną historię mojego życia! Teraz tylko czekać aż wydarzy się naprawdę <3
    Moja kochana Olu! życzę, że mimo tego, że już tak blisko do końca, to wielkiego zadowolenia z ostatnich rozdziałów i ogrom równie świetnych pomysłów na nowego bloga!!! Do najbliższego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ten imagin! Nie za długi ale jakiś taki uroczy i strasznie mi się podobał. Może dlatego, że sama mam iść niedługo na lodowisko i może poznam tam jakiegoś przystojniaka xd hahaha, to bylo głupie, przepraszam :D
    Co do rozdziałów. Smutno mi, że kończysz opowiadanie, ale nic nie trwa wiecznie. Jestem szczęśliwa, że będziesz pisała nowe opowiadanie. Jestem pewna że będzie tak samo dobre jak to. :)
    Pozdrawiam serdecznie! :* Forever Yours.

    OdpowiedzUsuń