11 paź 2014

Rozdział XXXVIII

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! <3 


*Niall* https://www.youtube.com/watch?v=fCa8pxUtN1s
Jest 8.00, a o 10.00 mamy lot. Muszę wstać, pójść do domu, przebrać się i spakować ostatnie rzeczy. No tak... niby miałem na to czas wczoraj, ale nie chciałem tracić ani minuty z cudownego dnia spędzanego z mą ślicznotką.  No właśnie i dlatego teraz muszę wstawać wcześniej żeby się wyrobić i wszystko ogarnąć. Spróbowałem bezgłośnie wyjść z pokoju, ale oczywiście mi się to nie udało i obudziłem Lenkę.
- Gdzie idziesz? - spytała słodko mrużąc oczy...
- Do domu... Wrócę za jakieś pół godzinki - odpowiedziałem mimowolnie się uśmiechając. Moja ukochana mruknęła tylko ciche "Aha" i znów wtuliła głowę w poduszki. Zaśmiałem się cicho i zszedłem na dół. Ubrałem się i poszedłem do domu mojego i chłopców. W hallu stał Liam z walizką i własnie miał wychodzić.
- Hej! A Ty gdzie się wybierasz???
- Cześć Niall... Postanowiłem skorzystać z wolnego tygodnia. Jadę do domu ponieważ... muszę przemyśleć w spokoju parę spraw... - odpowiedział takim smutnym tonem, że aż mi się go szkoda zrobiło... Nadal nie mogę pojąc tego, że on i Danielle zerwali... Przecież to była para idealna! No owszem kłócili się dość często, ale... Ale w sumie to może jednak dobrze. Może gdzieś już czeka na niego ktoś lepszy, ktoś z kim będzie bardziej szczęśliwy... Wszystko się okaże.... "Wyściskałem" go na pożegnanie i poszedłem do swojego pokoju. To teraz pytanie: "W co się ubrać?" Wiem, wiem to typowy problem dziewczyn, niestety ja też muszę się z nim zmagać, bo mój wygląd nie jest mi obojętny. Może przez to, że jakby nie patrzeć to jednak jestem gwiazdą i muszę przykładać wagę do strojów itd. Zajrzałem do szafy i na pierwszy rzut oka stwierdziłem, że nie mam w co się ubrać. Kiedy jednak zacząłem dokładnie przeglądać moje rzeczy znalazłem coś odpowiedniego tj. beżowe spodnie, białą koszulkę i zieloną bluzę. No w końcu dzisiaj
jedziemy do Irlandii! Wziąłem szybki prysznic i założyłem wybrany strój. Po przebraniu się i spakowaniu walizki zszedłem na dół żeby zjeść śniadanie.

*Lena*
Otworzyłam oczy i automatycznie spojrzałam na zegarek: 8.15... Czas wstawać i wyjść na przeciw wspaniałemu dniu!!! Tak jestem naładowana pozytywną energią i to widać... Wyleciałam z łóżka jak z procy, złapałam w biegu przygotowane wczoraj ubrania oraz podręczną kosmetyczkę i w podskokach udałam się do łazienki. Ostatnio zauważyłam, że każdej mojej czynności towarzyszy muzyka. Czy to z radia, czy z telefonu, czy z telewizora, a nawet wydobywająca się z moich ust... Teraz też wsłuchując się w rytm spadających kropel śpiewam jedną z piosenek mojego ulubionego zespołu:
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!
No dobrze... umyta i ubrana. Czas na make-up i fryzurę. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić z włosami. Znudziło mi się już chodzenie w rozpuszczonych więc postanowiłam je związać lub przynajmniej upiąć. Po wypróbowaniu kilki przeróżnych kombinacji zdecydowałam się na zwykłego francuza. Następnie zajęłam się robieniem kresek, tuszowaniem rzęs, a na samiutki koniec malowaniem ust. Efekt prezentował się przyzwoicie więc usatysfakcjonowana wróciłam do pokoju gdzie usłyszałam cichy dźwięk swojego telefonu. No to teraz poszukiwania czas zacząć. Na oknie nie ma, na biurku nie ma, na szafce nocnej też nie... To gdzie on jest??? Po ok 5 minutach zrezygnowana i zmęczona opadłam na łóżko, znalazłam komórkę, która leżała pod poduszką...
- No w końcu... - usłyszałam podirytowany głos Nadii - Mam Ci tyle do powiedzenia, a Ty nie odbierasz..
- Hej Słoneczko! Również bardzo się cieszę, że Cię słyszę... A tak w ogóle to sama chciałabym Ci coś powiedzieć, ale Ty pierwsza...
- Nie Ty mów...
- Jesteś młodsza i masz pierwszeństwo. Poza tym to Ty zadzwoniłaś więc to coś baaardzo ważnego... Mów!
- No dobrze, już dobrze... Byłam wczoraj w kinie! - pisnęła, a ja z ogromnie zaciekawionej stałam się ogromnie zdziwiona, a może nawet troszkę rozczarowana... Czym tu się tak ekscytować?? No dobra, może film był naprawdę świetny, ale żeby aż piszczeć?? Jednak nie chciałam gasić mojej przyjaciółki i z nadzieją w sercu dopytałam:
- Iiiii?
- I nie byłam sama... - Nie no to już coś... Skoro nie była tam ze mną to... To może poznała jakiegoś fajnego chłopaka i to była ich pierwsza randka... A może przez to, że zmniejszyłyśmy ilość spędzanego czasu razem to znalazła sobie nową przyjaciółkę i teraz to z nią będzie spędzała całe dnie... Na tę myśl humor od razu mi się popsuł.
- Nadia nie mam teraz czasu na zgadywanki czy podchody... Zaraz przyjdzie Niall i będę musiała się zbierać więc... wal prosto z mostu - odparłam troszkę niepewnie.
- Byłam w kinie... Na komedii romantycznej, z... Liam'em
WOW! No tego to się wcale nie spodziewałam, nawet mi przez myśl nie przeszło, że oni się umówią... O jaaacie... - Dlaczego nic nie mówisz - spytała lekko zawiedziona.
- Czekaj bo muszę pójść na dół po swoją szczękę. - W słuchawce usłyszałam perlisty śmiech Nadii. - Jestem! Nawet nie wiesz jak się cieszę!!! Mam nadzieję, że na tym się nie skończy... - odarłam podekscytowana.
- Się okaże... Ale ja na nic nie liczę i nie robię sobie żadnych nadziei... Nie chcę znów cierpieć. - A Ty??? Co chciałaś mi powiedzieć - ekspresowo zmieniła temat.
- Jadę z Niall'em do Irlandii na tydzień - cisza- Dlaczego nic nie mówisz?
- Co ja będę robić przez ten czas sama?? - spytała rozczarowana
- Nie musisz być sama - odpowiedziałam znacząco... - Dobra muszę kończyć, bo słyszę Nialla... Paaa... Trzymaj się Kochanie!!!
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i niespodziewanie poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu
- "Trzymaj się kochanie"?? Z kim rozmawiałaś? - spytał, a raczej wyszeptał mi do ucha.
- A co zazdrosny jesteś? - zaśmiałam się.
- Już chyba rozmawialiśmy na ten temat więc... - odparł śmiertelnie poważnie.
- Oj Misiu... Informowałam Nadię, że nie będzie nas przez tydzień.
Blondyn od razu się rozweselił.
- No chyba, że tak. A właśnie Liam też postanowił skorzystać z "urlopu"
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on natychmiast udzielił mi odpowiedzi.
- Pojechał do Wolverhampton... "Musi przemyśleć pare spraw"
Na jego słowa mina mi zrzedła... Wychodzi na to, że Nadia rzeczywiście zostanie sama... ALE! Zaraz, zaraz... Liam wyjechał, bo musi przemyśleć... TAK!!! Klasnęłam w dłonie i gwałtownie odwróciłam się do Niall'a, po czym dałam mu buziaka. Oczywiście nie zrozumiał mojego dziwnego zachowania i zmiennych nastrojów, ale nie kwapiłam się z wyjaśnianiem więc on też o nic nie pytał. Zeszliśmy na dół i poszliśmy do kuchni. Musiałam przecież zjeść jakieś śniadanie... Zaproponowałam je też Niall'owi, ale odmówił twierdząc, że najadł się "u chłopców". Nie to niee... Nie nalegam. Wyjęłam miskę z szafki, nasypałam do niej płatków i zalałam je mlekiem słuchając przy tym Niall'a, który mówił o planie na najbliższe dwa miesiące. Jedząc dowiedziałam się, że chłopcy mają wolny tydzień plus jeden dzień czternastego lutego, a potem, aż do szóstego czy siódmego marca wywiady, koncerty itd. itd. czyli norma dla każdego zespołu. Kiedy uporałam się ze śniadaniem, ubrałam się w ekspresowym tempie. Następnie sprawdziłam dom. Mając
pewność, że wszystko jest pozamykane i pozakręcane zamknęłam drzwi na klucz i poszłam  za Niall'em do samochodu. No więc... Irlandio jedziemy!!!

***

Lotnisko w Mullingar wita! Z uśmiechami na twarzy i walizkami w dłoniach szliśmy przez lotnisko szukając wzrokiem Greg'a . Powoli stawialiśmy kolejne kroki i rozglądaliśmy się jednak nigdzie nie mogliśmy dostrzec starszego Horan'a. Humor nam się troszkę popsuł, ale jeszcze nie traciliśmy nadziei. Niall wyjął swój telefon i zaczął wydzwaniać do Greg'a. Po pięciu nieudanych próbach stwierdziliśmy, że albo o nas zapomniał, albo wypadło mu coś ważnego... No nic... Na szczęście postój taksówek był na miejscu. Po krótkiej rozmowie Niall'a z kierowcą umieściliśmy nasze walizki w bagażniku i wsiedliśmy do samochodu. Kiedy tylko ruszyliśmy wpatrzyłam się w okno podziwiając znajome już, ale piękne widoki. Czy wspominałam już, że bardzo stęskniłam się za tym miejscem?? Taaak?? Cóż będę musiała się powtórzyć. Mam ochotę piszczeć, krzyczeć, śmiać się, płakać
ze szczęścia. A to wszystko przez tą radość z tego, że znów tu jestem, a także z podekscytowania wywołanego niespodzianką dla rodziców Niall'a. Kiedy wróciłam ze
świata rozmyślań i marzeń spostrzegłam, że zajeżdżamy pod dom państwa Horan, a Niall zawzięcie rozmawiał z taksówkarzem. Niestety nic nie rozumiałam z ich wypowiedzi, no ale co ja poradzę, że nie opanowałam jeszcze języka irlandzkiego?? Wyszliśmy z taksówki, wzięliśmy swoje walizki, Niall zapłacił kierowcy i chwilę potem po aucie nie było śladu, a my wchodziliśmy po schodach. Mój ukochany zadzwonił dzwonkiem i zaczęło się to oczekiwanie. Jednak nikt nam nie otwierał. Spojrzeliśmy na siebie jednocześnie z lekkim niepokojem w oczach. Niall zapukał jeszcze, ale bez skutku. To oznacza, że nikogo nie ma w domu. No to zapowiada się ciekawie. Kiedy ja obmyślałam już wszystkie opcje gdzie możemy się teraz podziać Blondynek podszedł do jednej z doniczek stojących przed domem i znalazł zapasowe klucze. Brawa dla niego!!! Blondyn otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Zdjęliśmy wierzchnie ubrania i przeszliśmy do pokoju Niall'a, żeby "ukryć" walizki. Niespodzianka nadal aktualna. Mieliśmy w planach, że obiad zjemy
gdzieś poza domem, bo nie wiedzieliśmy gdzie jest i kiedy wróci reszta rodziny Niall'a, ale kiedy zajrzeliśmy do kuchni zobaczyliśmy na stoliku kartkę... "Greg pojechaliśmy w odwiedziny do cioci Blair*. Wrócimy wieczorem." Kiedy odczytaliśmy tę wiadomość postanowiliśmy zjeść obiad w domu. Niall oznajmił mi, że to on przygotuje dziś jakieś danie. Oferowałam mu swoją pomoc, ale z racji tego, że mój kochany chłopak jest bardzo uparty niemalże wygonił mnie z kuchni do salonu i kazał mi tam siedzieć do momentu, aż mnie nie zawoła. Kiedy znałam już każdy centymetr pomieszczenia, a także rozmieszczenie mebli i innych drobiazgów usłyszałam wołanie Blondyna. W kuchni pachniało przepięknie, a na stole stały dwa talerze z dotąd nieznanym mi przysmakiem. Niall odsunął moje krzesło, a ja z gracją na nim usiadłam. Blondyn obszedł cały stół i zajął miejsce dokładnie na przeciwko mnie. Niepewnie wzięłam widelec do ręki i nieufnym spojrzeniem patrzyłam na mój talerz. Horanek zaśmiał się, odebrał widelec ode mnie, odkroił
mały kawałek i zaczął mnie karmić.
- O mój Boże.... To jest pyszne - powiedziałam zachwycona i lekko zdumiona, a Niall uśmiechnął się od ucha do ucha, i oznajmił, że to danie jest specjałem jego mamy. Ta wiadomość spotęgowała wszystkie wcześniejsze odczucia. Odebrałam swój widelec od Blondyna i resztę zjadłam już sama do ostatniego kęsa. Niall byłby wspaniałym kucharzem mówię szczerze... Po skończonym posiłku umyliśmy naczynia, wytarliśmy je do sucha i postawiliśmy je tam gdzie znajdowały się przed użyciem. Następnie wywietrzyliśmy pomieszczenie i dokończyliśmy sprzątanie. Kiedy już nie było żadnego śladu, że tu byliśmy zebraliśmy się i ponownie wyruszyliśmy z domu. Może się domyślacie gdzie się udaliśmy, ale jeżeli nie to przypomnę nasze postanowienie z ostatniego pobytu w Irlandii. Otóż zawsze kiedy przyjedziemy tutaj najpierw odwiedzamy "Nasze Miejsce" No w dzisiejszym przypadku było inaczej no bo ta niespodzianka, ale to nic... Kolejność jest w sumie mało ważna... Najważniejsze jest to aby tam pojechać, aby przez chwilę tam pobyć...
Blondyn oznajmił mi z uśmiechem, że pójdziemy sobie spacerkiem. Trochę się obawiałam, bo z tego co pamiętam to droga samochodem zajęła nam ok. piętnastu- dwudziestu minut, a co mówić o pieszej wędrówce. Jednak moje obawy nie były potrzebne ponieważ Niall miał dużo skrótów i spacer zajął nam tyle samo czasu co podróż autem. Zeszliśmy po "schodkach" i od razu udaliśmy się na mostek, aby podziwiać choć przez chwilę tęczę przy mini wodospadzie. Muszę przyznać, że to miejsce jest chyba najpiękniejsze ze wszystkich jakie widziałam. Panuje tu taka cisza i spokój, a atmosfera jest trochę tajemnicza i magiczna. W takich miejscach uwielbiają przebywać romantyczki, którą jestem w stu procentach... Podziwiając tęczę i zerkając co jakiś czas w przepiękne niebo, niespodziewanie przy moim uchu usłyszałam wyśpiewane słowa "Take my hand" (Weź moją rękę)... Odwróciłam się, a przede mną stał Niall z wyciągniętą dłonią w moją stronę. On śpiewał dalej, a ja wykonywałam wszystko zgodnie z tekstem.
 take a breath (weź oddech) 
Pull me close and take one step (Przyciągnij mnie bliżej i zrób jeden krok)
Keep your eyes locked on mine (Zatrzymaj wzrok na mnie) 
And let the music be your guide. (I pozwól muzyce się prowadzić)
Na wyśpiewywanym przez Niall'a refrenie oboje wirowaliśmy na małym mostku. I znów poczułam się jakbym grała główną rolę w cudownej komedii romantycznej. Czasami mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę... Że to tylko piękny sen lub moja wyobraźnia, ale kiedy się uszczypnę to czuję ból i wiem, że to najprawdziwsza rzeczywistość...
Po wspaniałym tańcu udaliśmy się na przeciwną stronę polany tj. tą z ogromnym kamieniem. Położyliśmy się na nim tak jak tamtym razem i mimowolnie nasze spojrzenia utkwiły w błękicie nieba, po którym płynęły idealne białe chmurki o różnych kształtach...
- Popatrz! To jest serduszko!!! - wykrzyknęłam rozradowana.
- A tu jakiś ptak...  - powiedział Niall.
- Ojeeej! - wskazałam palcem w przeciwnym kierunku - przecież ta chmura przypomina kucyka...
- Chyba owieczkę... - zaprzeczył Blondyn.
- No coś Ty! To ewidentnie kucyk!
- Ależ mówię Ci, że to jest owieczka...
- Nie Niall to jest kucyk - powiedziałam z pewnością.
- Taaaak? W takim razie pokaż mi jego ogon...
Przyjrzałam się dokładnie i niczego takiego nie zauważyłam. No ale... Przecież przed chwilą tu był taki piękny, długi koński ogon NO!!! I co? Teraz mam mu przyznać rację? Ha! Niedoczekanie... Z udawaną złością dźgnęłam go palcem w bok na co on wybuchł śmiechem i zaczął mnie łaskotać. Niedługo leżeliśmy  na tym kamieniu... Nawet nie wiem jak i kiedy znaleźliśmy się na ziemi. Łaskocząc się wzajemnie tarzaliśmy się w tę i z powrotem. Po kilku minutach uspokoiliśmy się.
Leżąc na przeciwko siebie spojrzeliśmy sobie prosto w oczy. Te jego niebieskie tęczówki wydały mi się jeszcze piękniejsze od błękitu nieba... Niall położył swoją dłoń na moim policzku i odgarnął ciągle opadający kosmyk włosów.
- Kocham Cię wiesz - powiedział cicho, a ja zamiast mu odpowiedzieć złożyłam na jego ustach nieśmiały pocałunek. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Wplotłam jedną dłoń we włosy Blondyna. Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek, co oznaczało, że raczej zrozumiał iż odwzajemniam jego uczucia. Kiedy już odsunęliśmy się od siebie nadal wpatrując się sobie w oczy rozmawialiśmy o wszystkim. O tym co było, co jest i co będzie. O przyszłości tej najbliższej, ale też o tej dalszej... Nie wiem czemu, ale już wiedziałam, że przez ten tydzień poruszymy tematy na które nie mieliśmy czasu ostatnio. Czułam, że dzięki temu wyjazdowi naprawimy to co się ostatnio psuło, że znów się do siebie zbliżymy...
Nim się spostrzegliśmy minęło parę ładnych godzin i zaczęło się ściemniać. Stwierdziliśmy, że pora wracać do domu. Ruszyliśmy w drogę powrotną, ale to już nie był wolny spacerek, a raczej szybki marsz bo zrobiło się trochę zimno. Gdy dotarliśmy przed dom, zauważyliśmy światło przez okna. I znów w żyłach zaczęła płynąć krew z nutką ekscytacji, bo za chwilę będzie... niespodzianka! Niall zadzwonił do domu. Tym razem usłyszeliśmy ciche stukanie obcasów. Klamka się poruszyła, drzwi zostały otwarte, a w progu stanęła Maura.
- Ta daaam! - wykrzyknął Niall, a ja uśmiechałam się od ucha do ucha patrząc na reakcję pani Horan.
Jej oczy rozszerzyły się na wielkość pięciozłotówek, a buzia lekko się otworzyła
- N... Niall?? Lenka?? Uszczypnijcie mnie... - zdołała wyjąkać i spoglądała raz na mnie raz na Blondyna wciąż nie dowierzając.
Mój ukochany nie szczypał swojej mamy o nie!!! Zamiast tego dał jej buziaka w policzek. Chyba dopiero teraz dotarło do niej, że to naprawdę my, bo zawołała Greg'a i Bobby'ego po czym wpuściła nas do środka. Powitania, uściski, całusy, przeprosiny Greg'a... Tak na marginesie. On naprawdę o nas zapomniał, to znaczy stracił rachubę czasu będąc u swojej narzeczonej... Po wszystkich ceregielach udaliśmy się razem do kuchni na spóźnioną kolację. Maura była bardzo spostrzegawcza, bo kiedy jedliśmy rozmawiając przy tym, spytała o nasze bagaże. Wtedy zaczęliśmy wszystko wyjaśniać i tłumaczyć. Śmiechom i chichom nie było końca. Dopiero ok. pierwszej w nocy zostaliśmy "wypuszczeni". Nie wiem czy to po podróży, czy po tej rozmowie, ale byłam tak wyczerpana, że kiedy tylko przyłożyłam głowę do poduszki usnęłam.




*****************************************************************************

*Blair - imię wymyślone przez autorkę ;)

Hej, hej! Przepraszam, że późno. ale wyrobiłam się jeszcze w sobotę... Mimo, że weekend to jak zawsze pracowity... Nie będę się nawet tłumaczyć, bo to jest mało ważne... No chyba, że ktoś bardzo chcę to niech zapyta w komentarzu, a na pewno odpowiem... Co myślicie o tym rozdziale?? Wydaje mi się, że mogłabym go napisać lepiej, no ale jest jaki jest... Chyba nie będę dziś zadawać pytań odnoście rozdziału... Napiszcie po prostu swoją obiektywną opinię i już będę zadowolona. Aha! Choć pytań do rozdziału nie będzie to o jedno muszę zapytać, a mianowicie: Wolicie jak opowiadanie jest pisane np. dzień po dniu czy tam co dwa dni (chodzi o przebieg akcji) czy jak jest co jakiś czas np. skok od 3 lutego do np. 18 lutego, albo dalej?? To jest dla mnie bardzo istotne więc proszę o odpowiedź. Z notki to chyba dzisiaj tyle... Dedykuję ten rozdział moim stałym komentatorkom tj. Eragona aa i Forever Yours! Dziękuję Wam za to, że cały czas jesteście ze mną i wspieracie miłymi słowami! Aha a  czytelnikom którzy oprócz 1D słuchają też 5SOS chciałabym jeszcze polecić jeden z moich ulubionych blogów, a mianowicie http://suicide-luke-hemmings-ff.blogspot.com/2014/08/prolog.html. Naprawdę warto zajrzeć i przeczytać!!! To co czas się żegnać... Miłej niedzieli, udanego tygodnia i do następnego...

Pozdrawiam Was serdecznie!!! <3

MiLenka Lis (A.)

2 komentarze:

  1. A moim zdaniem rozdział wyszedł rewelacyjnie. Ta akcja, ta pomysłowość...
    Dlaczego ja na swojej drodze nie spotkałam takiego chłopaka jak Niall tutaj?? Taki uroczy, opiekuńczy, słodki, romantyczny, pomysłowy, zabawny... I mogłabym tak wymieniać bez końca, ale to trwałoby trochę za długo :D
    I ten pobyt nad strumykiem... Ja też tak chcę! :D
    Jeśli chodzi o rozpisywanie treści w opowiadaniu, to myślę, że wszystko zależy od tego jakie masz plany na jego przebieg. Nie musi to być dzień po dniu. Moim zdaniem nie ma co obciążać się wymyślaniem oryginalnych pomysłów na każdy dzień lub opisywanie zwykłego, nieszczególnego dnia. Możesz robić skoki co kilka dni, tydzień. Wszystko zależy od akcji ;)
    I dziękuję za umieszczenie mojego pseudonimu artystycznego w notce po raz kolejny. Aż się normalnie twarz śmieje do telefonu :D ♡
    I dokładam się jeszcze do poleceń. Czytajcie The Suicide Diaries, bo warto. A nawet jeśli ktoś 5SOS nie lubi, to niech zajrzy, bo powiązaniem z zespołem jest tylko to, że Luke jest głównym bohaterem i jego wizerunek widnieje na gifach i zdjęciach. Sama się miło rozczarowałam, gdy zaczęłam czytać. TO JEST POZYCJA OBOWIĄZKOWA!!! TAK SAMO JAK TO OPOWIADANIE, WIĘC JEŚLI KTOŚ TUTAJ DOPIERO ZAJRZAŁ, TO NIECH SIĘ ZATRZYMA NA DŁUŻEJ I PRZECZYTA TO CUDO!
    No ze mnie na dzisiaj to już chyba tyle. Miłego tygodnia i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny! Podoba mi się strasznie! Ta niespodzianka była super, i jeszcze ten spacer do ich miejsca. *.*
    Czemu w mojej okolicy nie ma takich chłopaków jak Niall?! Zrobiłabym wszystko żeby miec takiego przy sobie. Przystojny, dobry, kochający... Ahh, rozmarzyłam się troche za bardzo xd
    Pisz jak Tobie wygodniej. Nie przeszkadzałoby mi gdyby akcja działa się kilka tygodni później. Z resztą sama tak piszę i jest to całkiem dobre, bo nie musze na siłę wymyślać codziennych akcji. ;)
    Weny! ❤ Do zobaczenia wkrótce! :D
    Forever Yours.

    OdpowiedzUsuń