10 lip 2014

Rozdział XVII

Witajcie, witajcie!!! No ja nie wiemm... Wszystko już robię dla Was... Twittera założyłam, rozdziały wstawiam tak często jak tylko mogę... Wejść jest sporo, głosów w ankietach także a komentarzy brak... I na nic moje błagania... ODWAŻ SIĘ I NAPISZ JAKO PIERWSZY/A, A BĘDZIESZ MIAŁ/A DEDYKACJĘ W NASTĘPNYM ROZDZIALE!!! <3 Ja się rozpisywać nie mam zamiaru, żeby Was nie zanudzać... Powtórzę jeszcze to co zawsze... CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!!!
Zapraszam do czytania :*

Sobota. 06. 09. 2012  ( nie żebym była jakaś nie tego, ale 06. 09??? Przypaadek?? :D

Obudziłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ciemność... To był najstraszniejszy koszmar w moim życiu. Przyśniła mi się Patricia. Kolejne starcie... Kolejna walka... Tylko, że o wiele gorzej ją zniosłam... Czy to jest zapowiedź piątku?? Oby nie... Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju.  Zaraz zaraz... Gdzie moja szafka nocna? Czemu szafa stoi tu, a nie tam?? To nie jest mój pokój! Chwileczkę... Dyskoteka... Niall... James... Aaa! Jestem u Hendersona... Kiedy już to jest wyjaśnione znów mogę się położyć. Jednak kiedy zamknęłam oczy przed oczami znów ujrzałam Patricię... Otworzyłam je i gwałtownie wstałam... Zaczęłam powoli przemieszczać się po pokoju.. Szukałam włącznika światła... Po ok. 10 minutach obijania się o meble i ściany znalazłam go. Zaświeciłam światło, które aż mnie oślepiło. Przez chwilę stałam w miejscu, ponieważ musiałam przyzwyczaić swoje oczy.  Wyszłam z pokoju i kierując się trochę intuicją, a trochę pamięcią dotarłam do salonu. Na kanapie spał James. Wiedziałam to, ponieważ w  było
całkiem jasno... Oświetlał go jasny blask księżyca wpadający przez okno.
- James... James... - szeptałam cicho i delikatnie dotknęłam jego ramienia.
- Lenkaa?? Co Ty tuu robisz??
- Nie mogę zasnąć... Mógłbyś wrócić do swojego pokoju? - spytałam, a moje policzki aż płonęły od rumieńców... Na całe szczęście tego akurat nie było widać. James tak jakby lunatykował. Wstał z zamkniętymi oczami, poszedł do swojego pokoju i rzucił się na własne łóżko. Położyłam się obok niego, starając się w żaden sposób go nie dotknąć itp. Po chwili jego ręka bezwładnie opadła na mnie. James przyciągnął mnie do siebie. Kiedy poczułam jego ciepło i te nieziemskie perfumy zasnęłam.
Kiedy ponownie się obudziłam, było po 10... James nie spał obok mnie, ale stał przy sztaludze i rysował... Kiedy zauważył, że się podnoszę zrobił gwałtowny ruch ręką i szybko powiedział
- Połóż się i zamknij oczy... Jeszcze na jakieś 10 - 15 minut... Jeżeli ten obraz wyjdzie mi ładnie nie będziesz musiała mi pozować o 14. Już prawie skończyłem. Posłusznie opadłam na poduszkę i rozkoszowałam się myślą, że dziś jest sobota... Nie trzeba iść do szkoły, nie trzeba zmagać się z Patricią... Można wreszcie odpocząć... Zacząć normalnie funkcjonować. Uśmiechnęłam się na samą myśl...
- Ooo... Uśmiechaj się... Tak jest ślicznie - usłyszałam... Teraz dotarło do mnie, że James rysuje mnie... Przez następne dziesięć minut się w ogóle nie ruszałam ... Można rzec, że prawie nie oddychałam... Chciałam, żeby wszyło idealnie... Skoro już prawdziwy artysta się za to weźmie to oznacza, że coś we mnie jest... Hahaha może jestem piękna??
- Możesz już wstać i zobaczyć. - oznajmił, a ja prawie nie wyskoczyłam z łóżka jak z procy. Spojrzałam na ogromną kartkę... Jakbym widziała siebie w lustrze tylko na czarno - biało.
- Jest śliczny! - wykrzyknęłam i od razu złapałam się za usta... Rodzice James'a...
- Spokojnie moich rodziców już nie ma... A obraz dlatego śliczny, bo Ty taka jesteś...
- Przeeestań - powiedziałam i delikatnie się zarumieniłam...
- Aaa Twój telefon dzwonił kilka razy, ale nie chciałem Cię budzić... - Podeszłam do krzesła, na którym leżały moje ubrania i torebka. Wyjęłam z niej telefon. Pięć nieodebranych połączeń, dwie wiadmości głosowe od Niall'a. Z jednej strony nie chciałam słuchać tych wiadomości, ale z drugiej coś mnie kusiło, żeby je "sprawdzić". Włączyłam pierwszą... Cisza... Cisza... Ciche westchnienie i tak bardzo znajomy głos... "Lenko... Gdzie jesteś?? Wczoraj po tym co się stało ja wróciłem do klubu porozmawiać z tą dziewczyną... Niczego się nie dowiedziałem, a kiedy wyszedłem Ciebie już nie było... Kocham Cię rozumiesz... Kocham... Nie za to, że jesteś piękna... Za to, że jesteś moim ideałem... Nigdy nie znajdę sobie nikogo lepszego od Ciebie..." Koniec... Odruchowo włączyłam drugą... " Wracaj do domu... Proszę... Tęsknię za Tobą" I tyle... Wiadomość się skończyła... W oczach miałam łzy... W mojej głowie z samego rana już zaczęła się walka... Oddzwonić czy nie? Wrócić czy zostać tu?? Oddzwonić - nie, wrócić - tak,
przynajmniej po jakieś rzeczy czy cokolwiek. Poza tym nie mogę siedzieć James'owi na głowie.  Po moich policzkach spłynęły dwie łzy. James podszedł do mnie i starł je kciukiem.
- Mój tata dziś wyjechał, ale moja mama jest od piętnastej w domu... Możemy pojechać do Ciebie... Przebrałabyś się, ogarnęła i te sprawy, a później byśmy wrócili do mnie... Pokazałbym obrazy mamie i będziesz wolna o ile się zgodzi... - powiedział i uśmiechnął się.
- Ok. No więc chodźmy.
Baleriny, rurki i męska bluza od dresu to nie było idealne dopasowanie, ale lepsze od poplamionej bluzki.  Czarnowłosy otworzył mi drzwi, a sam zasiadł po stronie kierowcy. Na miejsce dojechaliśmy w 5 minut. Spojrzałam na mój dom i na wille chłopaków i w oczach znów pojawiły się łzy. Potrząsnęłam lekko głową, dzięki czemu się cofnęły, i zaprosiłam James'a do domu. Zaprowadziłam go do salonu, przyniosłam szklankę z sokiem pomarańczowym i oznajmiłam, że idę się odświeżyć. Poszłam do pokoju i stanęłam przed szafą... Jak zwykle ten sam dylemat. W końcu wybrałam ten zestaw ( KLIK - bez czapki ) i udałam się do łazienki. Zrzuciłam ubrania i od razu ładnie je poskładałam... Teraz spokojnie mogłam wejść pod prysznic. Czułam jak zmywam z siebie nie tylko brud, ale wszystkie troski i smutki z wczorajszego dnia... To było takie przyjemne uczucie... Niestety nic nie trwa wiecznie, a chwile przyjemne zazwyczaj trwają jeszcze krócej... Byłam zmuszona wyjść spod prysznica,
ponieważ skończyła się ciepła woda. Wytarłam się do sucha ręcznikiem i założyłam ubrania. Kiedy spojrzałam w lustro przestraszyłam się... Pod prawym okiem miałam fioletowego, śliwkowego wręcz siniaka. A mimo to James twierdził, że wyglądam pięknie i o nic nie pytał... To jest prawdziwy przyjaciel... Mimo, że znamy się dość krótko on cały czas mi pomaga. Zrobiłam mocniejszy makijaż i wysuszyłam włosy. Suszarka szumiała, a w między czasie słyszałam też mój burczący brzuch. Wyszłam z toalety i wróciłam do salonu...
- James jesteś głodny? - spytałam
- Tak straszliwie to nie, ale mogę Ci potowarzyszyć - na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech
- To chodź do kuchni.
Z tego co w niej miałam udało mi się przyrządzić tosty  i jajka na miękko.... Kiedy tylko wrócę muszę się wybrać na zakupy. Czarnowłosy zjadł i pochwalił moje umiejętności kucharskie... On mnie cały czas chwali... Przecież obiecałam, że mu pomogę.... Nie musi się podlizywać. Również zjadłam swoją porcję i wstawiłam naczynia do zmywarki. Była godzina 12.00. Co możemy robić przez trzy godziny? Zaproponowałam oglądanie telewizji, bo nic innego nie przyszło mi do głowy. James przeglądał moje płyty. W końcu wybrał "Pamiętnik". Nigdy nie obejrzałam tego filmu... Płytę dostałam od Harry'ego. To był prezent na uczczenie miesiąca od kiedy zaczęliśmy ze sobą "chodzić". Jakoś nigdy nie miałam ochoty jej oglądać... Kojarzyła mi się tylko z nim i naszym rozstaniem... No, ale cóż... Nie chciałam się sprzeciwiać... Henderson włączył film, a ja już wygodnie siedziałam na kanapie i w tym momencie do salonu wpadł Niall... Jakim cudem nie usłyszałam, że wszedł? Pytanie retoryczne...
-Lenko jak  doo... brze, że... wró... ciłaś - powiedział przeciągając końcówkę... - przepraszam, nie chciałem przeszkadzać.
-James przepraszam... Daj mi chwilkę... - zwróciłam się do Czarnowłosego...
- Jasne - powiedział ledwo słyszalnie, a ja wyszłam i razem z Niall'em udałam się do swojego pokoju... Wiedziałam, że to będzie długa rozmowa... Wiedziałam, że będzie ona trudna... Nie wiedziałam tylko czy mam powiedzieć Niall'owi o sytuacji w szkole... Zobaczę jak to się wszystko potoczy...
- Lena... Martwiłem się o Ciebie... Wydzwaniałem... Szukałem... Przez całą noc... A Ty sobie poszłaś do tego dziewiętnastolatka! Mogłaś powiedzieć wprost, że wolisz Go ode mnie... - Czyżby deja vou? Mniej więcej tak brzmiały słowa Harry'ego niecały miesiąc temu...
- Niall... Tłumaczyłam to już. James to tylko przyjaciel, któremu pomagam w realizowaniu marzeń... Kocham tylko Ciebie, a wczoraj... Zrobiłam to tylko dla Ciebie... Nie wiem co przeze mnie może spotkać Ciebie...
- O czym Ty mówisz?
- Niall nie mogę Ci nic więcej powiedzieć... To i tak za dużo...
- Powiedz o co chodzi... Przejdziemy przez to razem...
- Kochanie... Misiu... powiedziałabym Ci... Ale za bardzo mi na Tobie zależy...
-Nie mogę zostawić Cię samej ze swoimi problemami.
- Musisz to zrobić... Powiem Ci wszystko, ale w swoim czasie. - powiedziałam i podeszłam do niego... Wzięłam jego twarz w swoje dłonie i wyszeptałam:
- Zapomnijmy o tym co było wczoraj...
- A coś się wczoraj wydarzyło? - spytał z uśmiechem, a ja delikatnie musnęłam jego pełne, słodkie wargi. W tym momencie przypomniałam sobie o James'ie. Odsunęłam się od mojego Blondynka.
- Kotek ja zaraz pojadę jeszcze na chwilę do James'a, ale wrócę do domu ok. 17.
- No to będę czekał... Kocham Cię!
Nie odpowiedziałam tylko pocałowałam go. Odprowadziłam Niall'a do drzwi i wróciłam do salonu. James siedział na kanapie przed czarnym ekranem telewizora. Był zamyślony... Nie zauważył nawet, że weszłam do pokoju. Usiadłam na fotelu i zaczęłam się mu przyglądać... Siedzieliśmy w ciszy. Spojrzałam na zegarek 12:30. Film trwa dwie godziny. Spokojnie damy radę go obejrzeć, o ile James ma ochotę jeszcze go oglądać... Wstałam i usiadłam obok niego na kanapie i w tym momencie wreszcie mnie zauważył...
- To co? Oglądamy? - spytał.
 Kiwnęłam twierdząco głową. Muszę przyznać, że po raz pierwszy tak bardzo przeżywałam film. Czułam się jakbym tam była obok... Jakbym miała bezpośredni kontakt z aktorami. Końcówka doprowadziła mnie do stanu makabrycznego... Płakałam jak bóbr... Czułam tylko ciepło bijące od przytulającego mnie James'a. Postanowiłam powoli się ogarnąć... Wstałam z kanapy i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i poprawiłam makijaż... Teraz wyglądam całkiem przyzwoicie. W pewnym momencie z niewiadomych powodów zaczęło mi się kręcić w głowie. Oparłam się o pralkę i zaczęłam głęboko oddychać. Co mi jest? Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Taki stan trwał przez jakieś 5 minut. Było mi gorąco, a zaraz potem lodowato. Wszystko zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Jakby nigdy nic wyszłam z łazienki i dłużej się nad tym nie zastanawiałam. James stał przy drzwiach wyjściowych. Spojrzałam na zegarek - 14.30. No tak musimy pojechać wcześniej, żeby wszystko przygotować... Musi być idealnie! Musi się udać! Włożyłam botki i
razem z James'em wyszliśmy z domu. Zakluczyłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Ruszyliśmy...
- Jesteś bardzo wrażliwą osobą - stwierdził
- Tak... Nie da się ukryć... To u mnie normalne...
Nie skomentował. Nic nie powiedział już na ten temat więc i ja go nie drążyłam. Dotarliśmy na miejsce jak zawsze - po 5 minutach. Nie musieliśmy iść przez salon fryzjerski, ponieważ Czarnowłosy pokazał mi inne wejście na tyłach domu. Kiedy byliśmy w środku James powiedział, żebym poczekała w pokoju, a on wszystko przygotuje w salonie. Siedziałam na wygodnym łóżku i patrzyłam jak Henderson biega z pokoju do salonu z różnymi sztalugami, blokami, materiałami i podobnymi rzeczami. Po jakichś 10 minutach James zniknął w salonie na dobre... Minuty mijały, ja siedziałam w pokoju i słyszałam tylko różne odgłosy. Można było się domyślić, że James wszystko idealnie ustawia i układa. Przechadzałam się po jego pokoju i czekałam grzecznie. Kilka razy miałam ochotę wejść już do salonu, ale jakoś się powstrzymywałam. W końcu usłyszałam pozwolenie. Przeszłam do salonu. Obrazów było pięć... Trzy z nich przedstawiały mnie. Jeden z dzisiaj, drugi był jak kopia tego, który dostałam, a trzeciego jeszcze na oczy nie widziałam.  
Na pozostałych widniały jakieś nieznane mi krajobrazy. Plan nie mógł się nie udać... Nawet największy krytyk sztuki zakochałby się w tak ślicznych obrazach. I nie chodzi mi o to, że ja na nich jestem... One są po prostu idealne i dopracowane. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Była już 14.55. Byłam strasznie podekscytowana. Tylko pięć minut i przyjdzie mama James'a. Siedzieliśmy w ciszy. Te 5 minut dłużyło się niemiłosiernie... James też był zdenerwowany. Chodził szybkim krokiem po salonie i co jakiś czas pstrykał palcami. Odgłos otwieranych i zamykanych drzwi. No to zaczynamy - pomyślałam i wyszłam z salonu.
- Dzień dobry pani Henderson - powiedziałam słodkim głosem i uśmiechnęłam się
- Witaj Lenko! Coraz częściej u nas bywasz? Hmmm... - powiedziała z chytrym uśmieszkiem
- Dzisiaj jestem, aby pomóc mojemu przyjacielowi czyli James'owi.\
- Taaak?? A w czym niby? - spytała podejrzliwie.
- Zapraszam do salonu.
Powolnym krokiem weszła do pomieszczenia gdzie jej syn ledwo trzymał się na nogach... Biedaczek tak się zestresował...
- No więc słucham? - spytała i spoglądała na obrazy.
James otwierał usta i je zamykał. Już się zbierał, już miał coś powiedzieć i znowu nic. Popatrzył się na mnie. Mrugnęłam do niego i uśmiechnęłam się. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić:
-Mmamo gdyby nie Lenka nigdy nie byłoby takiej sytuacji, ale z jej wsparciem stoję tu teraz przed tobą ii chcę o coś zapytać...
Twarz jego mamy pobladła... Henderson znów popatrzył na mnie... Pokazałam ręką, żeby mówił dalej.
- Czy te obrazy Ci się podobają? - spytał cicho, a jego rodzicielka skinęła głową
- One są... mojego autorstwa... Mamo proszę pozwól mi iść na studia plastyczne... Wydział - malarstwo...
Pani Henderson wstała i podeszła do jednego z obrazów. Następnie obejrzała wszystkie i zatrzymała się przy tym, na którym namalowana jestem ja podczas snu.
- James... - przerwała trwającą ciszę... - Synku nie miałabym serca gdybym odebrała Ci po pierwsze przyjemność, a po drugie realizowanie siebie... Masz moją zgodę na kształcenie się w tym kierunku, a tatą się nie martw. Ja to załatwię...
W duchu skakałam z radości, aż pod sufit, a Czarnowłosy przytulił swoją mamę...
- No już, już... Zbieraj swoje dzieła i dziękuj Lence, bo gdyby nie ona to... - powiedziała mama James'a, a on niemal podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić po całym salonie...
- Puść wariacie! - krzyknęłam, a jego mama cały czas się z nas śmiała... Chłopak posłusznie odstawił mnie na ziemię. Pomogłam mu zbierać obrazy i sztalugi. Kiedy wszystko było posprzątane poszliśmy do jego pokoju. Cały czas chichotałam.
- Lenko chciałbym Ci bardzo podziękować... Gdyby nie Ty mój talent marnowałby się w salonie fryzjerskim...
- James... Nie masz za co dziękować... Gdybyś nie narysował tego portretu to ja nie wiedziałabym o Twoim talencie... To tylko i wyłącznie Twoja zasługa.
- Jak Ci się odwdzięczę - spytał... A ja wskazałam palcem mój policzek. Podszedł do mnie i zbliżył swoje usta do mojego policzka. W ostatniej sekundzie wziął moją twarz w swoje dłonie i odwrócił mnie tak, że miał idealny dostęp do moich ust z czego skorzystał. Wpił się w moje wargi... Byłam w szoku... Nie sprzeciwiłam się, ani nie odwzajemniłam pocałunku. Kiedy on odsunął się ode mnie popatrzyłam na niego ogromnymi oczami...
- Co TO miało być? - spytałam oburzona.
- Lenka ja nic na to nie poradzę, ale zakochałem się w Tobie... Rozumiesz?
Patrzyłam w jego oczy i widziałam, że mówi szczerze... Milczałam... Nie wiedziałam co mam powiedzieć... Kocham Niall'a i tylko jego! James to jedynie przyjaciel nic więcej... Tylko jak mu to delikatnie wyznać... Westchnęłam... Niezręczna cisza się przedłużała... W końcu odzyskałam zdolność myślenia i mówienia...
- James... Ja bardzo Cię lubię, a to naprawdę dużo w tak krótkim czasie... Poza tym ja mam chłopaka, a Ciebie traktuję jak przyjaciela i dlatego Ci pomogłam...
- No jasne... Rozumiem...
- Przepraszam... i gratuluję "wygranej"... Mam nadzieję, że dobrze wykorzystasz tę szansę... Do zobaczenia kiedyś... Powodzenia...
Pożegnałam się jeszcze z panią Henderson i wyszłam... Czułam na sobie wzrok Czarnowłosego, który na 100 % stał w oknie... Nie odwracałam się... Chciałam jak najszybciej być w domu... Chciałam przytulić się do Niall'a i zapomnieć o wszystkim... Szłam powoli w stronę domu. Na ulicy był ogromny ruch. No tak... 16.00 wszyscy wracają z pracy. Kiedy wróciłam do domu była już 16.15. Skierowałam się do kuchni i uświadomiłam sobie, że muszę zrobić zakupy. Wzięłam torbę i ponownie opuściłam swoje mieszkanie. Drogę do sklepu pokonałam w szybkim tempie... Śpieszyłam się, bo miałam nadzieję, że przed przyjściem Niall'a uda mi się jeszcze zrobić szybką kolację. Weszłam do marketu, wzięłam koszyk i zaczęłam przemieszczać się pomiędzy półkami. Kiedy miałam już wszystko pomyślałam, że kupię jeszcze trochę słodyczy na poprawienie sobie humoru. Weszłam do działu z moim ulubionym jedzeniem. Miałam ochotę na wszystko co się tu znajdowało. W końcu do koszyka wrzuciłam kilka batonów, dwie paczki żelków, czekoladę z orzechami... Jak szaleć to szaleć... Skierowałam się do kasy... Wyjęłam wszystko z koszyka. Kasjerka popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem... No tak normalny człowiek nie je tylu słodyczy... No, ale mój chłopak też lubi słodycze, więc obiecuję, że się z nim podzielę... Uśmiechnęłam się, zapłaciłam za zakupy, schowałam je do torby i wyszłam ze sklepu. W drodze powrotnej spotkałam się z Nadią... Postanowiłam, że zapoznam ją jutro z chłopakami... Zgodziła się wpaść do mnie... Zadowolona wróciłam do domu... Zostawiłam zakupy w kuchni i poszłam się przebrać. KLIK . Zmieniłam ubrania i wróciłam do kuchni. Wyjęłam produkty i po kolei układałam je w poszczególnych szafkach lub w lodówce. Przez chwilę zastanawiałam się co mogłabym zrobić na kolację. Miałam ochotę na coś słodkiego i w miarę lekkiego. Postanowiłam, że zrobię gofry z bitą śmietaną i truskawkami. Wyjęłam gofrownicę i przygotowałam ciasto. Kiedy zaczęłam smażyć pierwsze dwa niespodziewanie poczułam czyjeś ręce na swoich
biodrach. Odwróciłam głowę i ujrzałam za sobą Niall'a. Dałam mu całusa w policzek i dalej smażyłam.
- Czyżby gofry na kolację?
- A masz coś przeciwko??
- Nie kochanie... Jestem tak głodny, że zjem wszystko co dla mnie przygotujesz...
- Mógłbyś mi pomóc?
- Jasne Słońce!
- Wyjmij z lodówki bitą śmietanę i truskawki.
Wykonał moje polecenie natychmiast, a ja smażyłam kolejne dwa gofry.
- A teraz wyjmij z tej szafki - pokazałam palcem - czekoladę i wrzuć cztery kostki do tego rondelka. Dolej pół szklanki mleka. I mieszaj...
Wydawałam "komendy", a Horanek posłusznie je spełniał. Po 5 minutach na dwóch talerzach po dwa gofry udekorowane bitą śmietaną i truskawkami. Wystarczyło tylko polać je rozpuszczoną czekoladą i mogliśmy jeść kolację... Podeszłam do Niall'a i zajrzałam do rondelka. Spojrzałam jeszcze raz i wybuchnęłam śmiechem... W mleku nadal pływały cztery kostki czekolady. Kiedy już się powoli opanowałam ucałowałam Niall'a prosto w usta i powiedziałam:
- Kochanie... Następnym razem gdy będziesz miał coś ugotować lub rozpuścić włącz kuchenkę...
Niall tylko pokazał swe piękne ząbki w ogromnym uśmiechu i usiadł na jednym z krzeseł... Tak musiałam to "naprawić". Po 5 minutach czekolada była rozpuszczona i znajdowała się na gofrach. Powoli zjadaliśmy i opowiadaliśmy sobie o spędzonym dniu. Przemilczałam pocałunek James'a. Dla mnie on nic nie znaczył, więc po co mam psuć humor i sobie i mojemu chłopakowi. Gdy skończyliśmy jeść była 17.30. WŁĄCZ! Niall zaproponował, żebyśmy wyszli na spacer. Zgodziłam się. Horan'ek dobrowolnie zmył naczynia po kolacji, a ja założyłam płaszczyk i botki. Po 10 minutach byliśmy już przed domem. Blondynek wziął mnie za rękę i powoli szliśmy rozmawiając o najbliższych dniach i tygodniach... W pewnym momencie usłyszeliśmy za sobą piski dziewczyn: "To Niall Horan!!! i jego dziewczyna!" "AAAA!!!" I tym podobne... Niall chyba nie miał ochoty na spotkanie z nimi, ponieważ ścisnął mocniej moją dłoń i pobiegł przed siebie, przez co ja o mały włos się nie przewróciłam. Biegłam za nim, ale dziewczyny nie odpuszczały. Mieliśmy nad nimi sporą przewagę. W pewnym momencie Niall skręcił i wbiegliśmy do jakiegoś budynku. Na schodkach już zwolniliśmy. Mimo to Niall wciąż trzymał mnie za rękę i prowadził w górę. Po pokonaniu ok. stu schodków znaleźliśmy się na szczycie jakiegoś ogromnego budynku. Widok był niesamowity. Rzuciłam się Niall'owi w ramiona i w tym momencie zaczął padać deszcz. Blondynek złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Przewiesiłam swoje ręce na jego szyi, a on uniósł mnie delikatnie i obrócił się kilka razy wokół własnej osi. Zaczęłam piszczeć jak wariatka, a potem chichotałam.
- Zawsze o tym marzyłem - wyszeptał mi do ucha i znów złączył nasze wargi w jedność. Odwzajemniłam pocałunek. Kiedy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie. Byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Przeczuwałam, że będę chora, ale to nic. Cieszyłam się, że miałam możliwość coś takiego przeżyć. To był cudowny dzień... No oprócz tego pocałunku z James'em, ale o nim muszę zapomnieć i już!
- Musimy wracać do domu... - powiedziałam cicho... - bo jak się rozchorujesz to nie pojedziesz w trasę..
- To może nie wracajmy.
- Wiesz jak bardzo bym chciała, żebyś został no, ale kariera, zespół...
- Moja mądra i racjonalnie myśląca Lenka... Kocham Cię! - krzyknął
- Ja Ciebie też...
Zeszliśmy na dół i w szybkim tempie wracaliśmy do domu, bo zaczęło robić nam się strasznie zimno. Jedni ludzie patrzyli na nas ze zdziwieniem, a nawet jakimś oburzeniem, lecz inni na nasz widok się uśmiechali... Jakby wspominali dawne czasy. Po 20 minutach staliśmy przed domem Niall'a i reszty chłopców. Weszliśmy. Zayn, Liam, Louis, Harry i Sophie siedzieli w kuchni więc kiedy usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi odwrócili się w naszą stronę. Na każdej twarzy zagościła inna mina. Zayn i Lou się uśmiechali, Liam patrzył na nas tak jakby z troską, Sophie przewróciła oczami i odwróciła się, a z oczu Harry'ego biła... złość i zazdrość? Nieee! Harry zazdrosny?? O coo? O kogo? Przecież ma swoją narzeczoną...
-Gdzie Wy byliście i co robiliście - zapytał Liam z udawanym gniewem
- Uciekaliśmy przed fankami i złapał nas deszcz - odparł Niall z uśmiechem - pozwolicie, że znikniemy na jakieś 40 minut. Musimy się wysuszyć i przebrać.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego pokoju
- Idź do łazienki, a ja zaraz przyniosę Ci jakieś ubrania - "nakazał" Blondynek.
Jak powiedział tak zrobiłam. Weszłam do łazienki i wielce się zaskoczyłam. Nie dość , że było tu idealnie czysto to ogół prezentował się perfekcyjnie. Całe pomieszczenie utrzymane było w kolorach: białym (kafelki i szafki) i granatowym (ściany i dywaniki). Coś podkusiło mnie żeby zajrzeć do jednej z szafek. Przyznam szczerze, że chłopcy mieli więcej "kosmetyków" ode mnie. Czekałam... Bosymi stopami stąpając po zimnych kafelkach. Co nie było zbyt dobrym pomysłem. Marzyłam o tym żeby zanurzyć się w gorącej kąpieli z duużą ilością piany... W tym momencie ktoś zastukał do drzwi:
- Niall możesz wejść - powiedziałam
Blondynek uchylił drzwi, zerknął i kiedy zobaczył, że jestem ubrana wszedł bez skrępowania. W rękach trzymał zwykłą, białą koszulkę i szare spodnie od dresu.
- Dziękuję, a teraz możesz już iść "wracam" za pół godziny. - zamknęłam drzwi i odkręciłam kurek z gorącą wodą. Kiedy wanna się napełniała ja zdjęłam ubrania i rzuciłam je gdzieś w kąt. Zakręciłam kurek i wlałam do wody jakiś, ślicznie pachnący, płyn. Niemal wskoczyłam do wanny i zanurzyłam się cała. Jakie to miłe uczucie. Tak! Tego było mi trzeba. Po 30 minutach byłam rozgrzana, sucha i ubrana. Wyszłam z łazienki zabierając wcześniej swoje ubrania i skierowałam się do pokoju Niall'a. Mój "Głodomorek" siedział na łóżku. Był już przebrany, a jego włosy wyschły same.
-Ślicznie Ci w moich ubraniach - powiedział gdy tylko mnie zauważył
-Bo są Twoje... - odparłam
- Nie, bo Ty jesteś śliczna...
Uśmiechnęłam się i podeszłam i poczochrałam jego czuprynę. On złapał mnie w pasie, przyciągnął do siebie i zaczął namiętnie całować. Kiedy jego ręce powędrowały pod "moją" bluzkę jak zwykle ktoś nam przeszkodził
- Macie ochotę na wieczór karaoke - usłyszałam głos Harry'ego
- Nie.! -mój chłopak odparł krótko z lekką irytacją
-Baaardzo chętnie - odpowiedziałam starając się zagłuszyć Blondynka. Styles popatrzył na mnie, później Niall'a, cicho się zaśmiał i wyszedł. Blondynek skrzyżował ręce na piersiach i odwrócił lekko głowę.
-Foch forever? - spytałam, a on się nie odezwał. Pocałowałam go w policzek, wiedziałam, że nie będzie się długo na mnie gniewał. Uśmiechnął się. Wzięłam go za rękę i razem zeszliśmy na dół. Kiedy znaleźliśmy się w salonie zobaczyliśmy, że wszyscy już są, tylko czekają na nas.
- A właśnie! - powiedziałam olśniona - chłopcy i Sophie chciałabym Was zaprosić do mnie jutro na obiad. Musicie kogoś poznać.
- Przykro mi Lenko, ale ja już umówiłem się z Danielle... - powiedział Liam przepraszającym głosem
- A kto powiedział, że nie możesz wziąć jej ze sobą? W takim razie Lou, Eleanor też jest zaproszona.
- Na prawdę? Dziękuję! - wykrzyknął uradowany.
- No to skoro wszystko ustalone możemy zaczynać...
Usiedliśmy na kanapie. Oczywiście nie dla wszystkich wystarczyło miejsca. Zayn, Lou i Liam musieli zadowolić się miejscem na podłodze. Z racji tego, że dziewczyny mają pierwszeństwo chłopcy zdecydowali , że je mam "pójść na pierwszy ogień". I w tym momencie oprzytomniałam. Na co ja się zgodziłam? Czy ja oszalałam? Przecież ja padnę trupem zanim wydobędę jakiś dźwięk. No nic. Klamka zapadła, odwrotu niestety nie ma. Tym bardziej, że nie mogę dać tej satysfakcji Sophie. Wstałam, wybrałam piosenkę i czekałam na podkład. Ze strachem w oczach popatrzyłam na Niall'a, a on posłał mi pokrzepiający uśmiech i mrugnął.

From the moment I met you everything changed Piosenka Lenki

Pierwsze słowa piosenki były ciche i bardzo niepewne, ale za każdym razem gdy patrzyłam na mojego Blondynka dostawałam maleńką dawkę odwagi. Kiedy "dotarłam" do refrenu byłam w stanie zaśpiewać już pełnym głosem. Zamknęłam oczy i zapomniałam o wszystkim. Wczułam się w piosenkę, wsłuchałam w melodię. Zaczęłam kołysać się w rytm piosenki i wciąż śpiewałam. Piosenka się skończyła, otworzyłam oczy. Chłopcy i Sophie patrzyli na mnie ogromnymi oczami i otworzonymi buziami... Na moje policzki wypłyną czerwony rumieniec i wybiegłam z salonu. Jednak byłam zbyt wolna. Ktoś dogonił mnie i złapał za rękę. Nie odwracałam się. Nie chciałam patrzeć im w oczy. Co ja sobie myślałam, że wyjdę poskrzeczę, a im się to spodoba... Przecież Ty nie masz głosu dziewczyno! Nigdy więcej takiej kompromitacji! Nigdy!!! Ten ktoś odwrócił mnie w swoją stronę. Przed sobą ujrzałam zielone tęczówki i bujne, brązowe loki.
- O co chodzi? - spytałam oschle
- Wróć tam i posłuchaj opinii, a potem uciekaj... - odparł i pogłaskał mnie po policzku
-Ej! Gdzie z tymi łapami? Wracaj do swojej Sophie...
Popatrzył na mnie spojrzeniem "zbitego psa" i odszedł, a ja poszłam za nim. Nie rozumiem GO! Ma Sophie, za miesiąc się z nią żeni, a zachowuje się jakby nadal kochał mnie... NIE!!! To niemożliwe! Skarciłam w myślach moją wybujałą wyobraźnię. Weszłam niepewnie do salonu i spojrzałam na chłopców i Sophie. Blondyna po chwili zawachania odezwała się:
-Lenko... To było... CU - DO - WNE!  Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia... Harry na pewno się zgodzi - przerwała i posłała mu czułe spojrzenie - Mogłabyś stanowić oprawę muzyczną na naszym ślubie i weselu...
- Sophie ma rację! Twój głos jest fenomenalny! - wykrzykiwał Lou
Chłopcy potakiwali głowami... Byłam w szoku. Po pierwsze opinią, po drugie propozycją Sophie... Nie byłam w stanie nic powiedzieć....
- No więc... Lenkoo? - spytał niepewnie Harry
- Muszę się zastanowić, ale bardzo dziękuję za propozycję... Usiadłam na kolanach Niall'a, a on wtulił twarz w moją szyję i szeptał mi same pochwały i komplementy. W tym czasie wstała Sophie i wybrała piosenkę dla siebie. Patrząc w oczy Loczka zaczęła śpiewać

The night shines
It's getting hot on my shoulders Piosenka Sophie

Z jednej strony nie przepadałam za Blondynką... Wiedziałam, że coś ukrywa, że jest fałszywa..., ale z drugiej podziwiałam ją za to, że była w stanie wyjść spokojnie i normalnie, bez stresu zaśpiewać... Na dodatek wyszło jej cudnie. Kiedy skończyła, dygnęła i usiadła obok Harry'ego. Przyszła pora na chłopców. Nie obyło się bez kłótni. Każdy chciał być pierwszy. Zrobiliśmy mini głosowanie i wyszło na to, że teraz produkować się będzie Zayn. Mulat wybrał "Moments". Nie muszę się rozpisywać na temat jego "występu", wiadomo, że poszło mu świetnie, przecież to jeden z członków zespołu One Direction. Później szło już gładko. Liam postanowił, że zaśpiewa piosenkę pod tytułem Na na na. Łatwo można było się domyślić, że chodzi tu o jego związek z Danielle. Każdy twierdzi, że jest to para idealna, ale świat o wszystkim nie wie. Przecież raz już zerwali tak publicznie, ale ile razy się rozstawali, a na drugi dzień Liam wracał do Danielle na kolanach... Mimo wszystko Payne kiedy skończył usiadł na swoim miejscu z uśmiechem. Po Liamie śpiewał Niall. Wybrał dla siebie piosenkę "What Makes Beautiful". Przez cały czas patrzył na mnie. Gdy skończył śpiewać podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował. Wszyscy zaczęli bić brawo. Czasami zastanawiam się czy oni są normalni, przecież nic wielkiego się nie stało... Jesteśmy już razem 2 tygodnie, a dla nich to jeszcze wielkie "halo". To znaczy cieszę się, że jestem z Niall'em i też jeszcze czasami nie mogę w to uwierzyć, ale nie lubię takich "sensacji" wokół siebie. Harry wstał, był lekko zdenerwowany. Nie powiedział wprost tytułu wybranej piosenki. Zaczął się wstęp, a w mojej głowie na czerwono "wyświetliły" się słowa "Tell me a lie". Styles śpiewał i nie odrywał ode mnie wzroku. Wwiercał swoje spojrzenie w moje oczy. Niall popatrzył na mnie... Wzruszyłam ramionami. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Sophie też zerkała co jakiś czas w moją stronę. Atmosfera stała się napięta. Na moje szczęście był z nami Lou, dzięki któremu się rozluźniła. Tomlinson zaśpiewał swoją ulubioną piosenkę za czasów x-factora tj. "Who let the dogs out" czym rozśmieszył wszystkich.  W międzyczasie spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał 23.25.
- Ja będę uciekać. Jest już późno... - powiedziałam
- Nie, Lenko zostaniesz dzisiaj na noc u mnie - odparł, stanowczo, ale z uśmiechem, Nial
-Skoro nalegasz - zaśmiałam się cicho - Dzięki za wspaniałą zabawę, propozycję przemyślę, a teraz życzymy Wam dobrej nocki.
Wzięłam Niall'a za rękę i poszliśmy na górę. Blondynek poszedł się wykąpać, w tym czasie pościeliłam łóżko. Zanim Niall wrócił ja już prawie spałam. Horanek położył się obok.
- Dziękuję Ci za dzisiejszy spacer... - wyszeptałam i wtuliłam się w jego tors, a on pocałował mnie w czoło i... zasnęliśmy.
________________________

I jak??? Czekam na komentarze... :* Aha i dziękuję za 2919 wejść!!! Pokażcie, że naprawdę jesteście ze mną!!! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz