29 lip 2014

Rozdział XXIII cz.1

Heeeej! Jeżeli jeszcze nie zauważyliście to dziś WTOREK i mój ostatni post przed moją nieobecnością na blogu...  Później nie będę miała czasu więc wstawiam teraz. Nie mam zamiaru się rozpisywać. Dziękuję tylko za komentarz od Forever Yours, która pomimo prowadzenia swojego bloga zawsze znajdzie te 2-3 minuty na napisanie. Dziękuję również za 3146 wejść. Przypominam o głosowaniu w ankietach , bo dalej nie wiem z kim ma być Lenka + dzisiaj dodałam nową, o dodawaniu się do obserwatorów i o komentowaniu... Aha... Jeżeli czytasz i masz możliwość jakoś rozpowszechnić lub udostępnić, lub polecić mojego bloga to proszę zrób to... Byłabym bardzo wdzięczna za to... Nie mam zamiaru się rozpisywać?? Przepraszam bardzo, ale jakoś tak wychodzi, że chcę Wam dużo przekazać :D No i przypomnę jeszcze : CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!!! <3 Zapraszam do czytania!

*Lena* 19. 09. 2012. Włącz. (jeżeli chcesz) ;)
Środa i czwartek minęły mi tak jak wszystkie inne dni. Budziłam się, a przy mnie był już Niall lub moja mama, później dołączali chłopcy, a następnie przyjeżdżała Nadia z lekcjami. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. I zawsze o tej samej porze przerywał nam dźwięk mojego telefonu. 10 minut pogaduch z tatą. Co do tej afery z moim pobytem w szpitalu, dzięki mojemu tweet'owi trochę ucichło... A wracając do dnia dzisiejszego. Piątek, to właśnie dziś odwiedzają mnie uczniowie z mojej klasy. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, a z drugiej bałam się, że kiedy ich zobaczę to wszystko do mnie wróci i nie będę w stanie powstrzymać łez. No nic.. To dopiero za sześć godzin. Obecnie jest 9.00. Obok mnie siedzi moja mama. Chłopcy mają dziś jakieś nagrania więc nie przyjadą do mnie wcześniej niż po 18... Dzięki temu możemy sobie spokojnie porozmawiać z mamą... Tak zrobiłyśmy... Zwierzałam się, a ona mnie słuchała, opowiadałam jej o wszystkim poczynając od spraw bieżących kończąc na czasach dzieciństwa... Bardzo powoli nadrabiałyśmy "zaległości". Mama również dużo mi powiedziała... Nawet to czego nie wie jeszcze mój tata, a mianowicie w maju zostanę siostrą! Czy to nie cudowne??? Cieszyłam się jak głupia. Miałam ochotę wyskoczyć z łóżka i odtańczyć jakiś dziki taniec radości. Na szczęście się powstrzymałam, stwierdziłam, że nie wypada szesnastoletniej dziewczynie wydurniać się w szpitalu i to przed własną rodzicielką. Mama odetchnęła z ulgą, ponieważ bała się mojej reakcji. Ale czy mogła być inna? Przecież to taka wspaniała wiadomość... Dzisiejszego dnia czas płynął szybciej... Nim to spostrzegłam już była 15.00. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałam przyjścia kolegów i koleżanek. 5 minut... 10 minut... Po 15 minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi. "Proszę" - powiedziałam i do sali powoli wchodziło dwadzieścia jeden osób... Zastanawiam się jak oni się tu wszyscy pomieścili. Kiedy wreszcie drzwi się zamknęły, zapadła niezręczna cisza. Ja patrzyłam na nich, a oni wpatrywali się we mnie i "oglądali" moje obrażenia. Na szczęście Nadia wiedziała co ma zrobić i jak się zachować.
- Hej Lenko! Mamy coś dla Ciebie - powiedziała i szturchnęła jednego z chłopców, bodajże Thomas'a. Podszedł do mnie i położył bombonierkę na kołdrze. Szepnął ciche "proszę" i wrócił na miejsce... Na jego policzkach widoczny był rumieniec... Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Bardzo Wam dziękuję... Nie trzeba było... Sam fakt, że tu jesteście dla mnie dużo znaczy...
Atmosfera się rozluźniła... Wszyscy nabrali pewności siebie i każdy zaczął coś opowiadać... Każdy się do mnie uśmiechał. Moja klasa spędziła u mnie dwie godziny... Sto dwadzieścia minut chwalenia się, przekrzykiwania, wymądrzania i rozśmieszania... Było cudownie. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Wszyscy stwierdzili, że muszą się już zbierać... Na pożegnanie każdy mnie uściskał... To również było ciekawe przeżycie. Później dwie rozmowy telefoniczne. Jedna z tatą, druga z Wercią. Taak... Moja siostra cioteczna sobie o mnie przypomniała. Wygadałyśmy się... O 18.30 wpadli do mnie Niall i Harry. Reszta nie mogła przyjechać. Nie byłam z tego powodu ani zła, ani smutna. Rozumiałam ich w stu procentach. Tym bardziej, że to był mój najprzyjemniejszy dzień w szpitalu, więc nic nie było w stanie go zepsuć. Chłopcy opowiedzieli mi o nagraniach, a nawet puścili kawałek nowej piosenki. Była cudowna... Strasznie mi się podobała... No, ale o czym my mówimy? Przecież to piosenka One Direction! Godzinę później Harry wrócił do domu, ja zostałam z mamą i Niall'em. Byłam wykończona dzisiejszym dniem... Tyle emocji, tyle wrażeń, tyle informacji, śmiechów i ogólnej radości. Równo o 20.00 zasnęłam.

*Narracja trzecioosobowa*
Narracja trzecioosobowa

Minął kolejny tydzień. Lenka wróciła do domu, a chłopcy wyruszyli w trasę koncertową. Codziennie Niall dzwonił, a w weekendy widziała się ze wszystkimi na skype'ie. Zdjęli Lenie opatrunek, następnie bandaż, a na koniec gips. Dziewczyna jednak wróciła do szkoły troszkę wcześniej, ponieważ uznała, że lepiej słuchać "wykładów" i później przepisać notatki niż siedzieć w domu i opuszczać kolejne lekcje. Kiedy Lena nie mogła jeszcze pisać wszystkie notatki i prace domowe dyktowała mamie, a ona zapisywała je w zeszycie. Jednak czas szybko minął i mama Leny nie była już jej potrzebna, rzecz jasna, chodzi o przepisywanie. Mimo to postanowiła wrócić do Polski. Lenka trochę się obawiała, ale nie było tak jak kiedyś. Cały czas utrzymywała kontakt z rodzicami. Mijały kolejne dni i tygodnie. Aż nadszedł 17 grudnia... Piątek... Wigilia szkolna, a także przyjazd chłopców.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział podzielony jest na dwie części, dlatego też jest krótszy niż zwykle... Niedobra MiLenka pozostawia Was w niepewności... Jeszcze nie jestem pewna, ale kolejny rozdział raczej pojawi się po 14 sierpnia... Zobaczymy jak to będzie... Jak na razie czekam na komentarze i wszystko co wymieniłam na początku :D Korzystajcie z wakacji, bo już połowa za nami, cieszcie się latem i czekajcie na kolejny rozdział!

Pozdrawiam i przesyłam całusy! :*

MiLenka Lis <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz