2 sie 2014

Rozdział XXIII cz. 2 + NOWA ANKIETA

Hej, hej! Coo?? Nie spodziewaliście się rozdziału hmmm?? A tu taaaka niespodzianka! Nie mogłam Was zostawić... Naprawdę... Tak mi było smutno "zawieszać" bloga więc zostałam... Cieszycie się??? Ja się tu dla Was poświęcam więc może i Wy zrobicie coś dla mnie?? Jeżeli jeszcze nie zauważyliście dodałam nową ankietę. Bardzo Was proszę o komentarze i głosy... Aha! Jeżeli czytasz tego bloga i masz możliwość go jakoś "wypromować" lub "rozsławić" to proszę zrób to... Będę bardzo wdzięczna... A co powiecie na mały szantażyk??? Jak na razie 2 KOMENTARZE = NOWY ROZDZIAŁ... Niedobra Ja... :D Zapraszam do czytania drugiej części!

*Lena* 17. 12. 2012 r. Nastrój 
Obudziłam się o 6:30. Otworzyłam oczy i ujrzałam nieciekawą pogodę za oknem. Niebo było zachmurzone. Padał deszcz ze śniegiem. Niechętnie wyszłam spod cieplutkiej kołdry. Ubrania przygotowałam wczoraj, więc teraz skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam piżamę i weszłam pod prysznic. Cieplutkie krople spadały na moje ciało. Namydliłam je moim ulubionym mydłem o zapachu pomarańczy. Następnie umyłam włosy i byłam już odświeżona i pachnąca. Wyszłam z kabiny zostawiając na podłodze mokre ślady i zaczęłam się wycierać. W szlafroku i z suszarką w dłoni wróciłam do pokoju. Zanim jednak zaczęłam suszenie włosów przygotowałam swoje miejsce "pracy". Rozstawiłam na biurku wszystkie potrzebne mi kosmetyki, a także lokówkę. Następnie ubrałam się w przygotowany strój i wtedy przystąpiłam do pracy. Usiadłam przy biurku i dosuszyłam włosy. Kiedy były suche zaczęłam robić z nich delikatne fale. Szczerze mówiąc strasznie spodobała mi się ta fryzura. Kręcone blond włosy bardzo mi pasują... Kiedy już to miałam za sobą, zabrałam
się za makijaż. Nałożyłam podkład, zrobiłam kreski, wytuszowałam rzęsy, pomalowałam usta błyszczykiem i prawie byłam gotowa. Popsikałam się perfumami, wzięłam torebkę i zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie kakao i kanapkę z nutellą. Przygotowane śniadanie zaniosłam do salonu. Zjadłam, oglądając telewizję. Leciały powtórki z koncertów One Direction. Na samą myśl, że chłopcy dziś wracają uśmiechnęłam się. Po skonsumowaniu posiłku, wyłączyłam telewizor, wróciłam do kuchni i wstawiłam naczynia do zmywarki. Skierowałam się do hallu. Założyłam buty i płaszczyk. Kiedy wyszłam z domu była 7.20. Powoli szłam w stronę przystanku. Tam czekała już na mnie Nadia. Kiedy tylko mnie zauważyła zaczęła zbliżać się w moją stronę. Przytuliłyśmy się na powitanie. Rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu. Również cieszyła się, że chłopcy wracają... Jak mówiła: "Stęskniła się za tą piątką wariatów". Tak się zagadałyśmy, że nawet nie zauważyłyśmy kiedy minął nam czas oczekiwania na autobus. Wsiadłyśmy i zajęłyśmy swoje stałe miejsca.
Droga do szkoły minęła nam na dalszych pogaduchach. O 7.50 byłyśmy przed budynkiem naszego liceum. Dziś lekcje się nie odbywały. Od 8.00 do 10.00 trwały przygotowania w klasie do wspólnej wigilii. Później były próby. Nie mogło się obyć bez akademii. O 12.30 wszyscy uczniowie i nauczyciele zebrali się w "sali widowiskowej". Najpierw przemówił pan dyrektor, następnie odbyło się, przygotowane przez nas, przedstawienie. Na koniec znów pan dyrektor zabrał głos. Złożył życzenia wszystkim, a także kazał nam dobrze i mile wypocząć. Przerwa świąteczna trwała od 17 grudnia do 07 stycznia. Dość długo... Nareszcie mogliśmy rozejść się do klas. Było bardzo uroczyście. Na początku odśpiewaliśmy jedną kolędę, później podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia. Po części oficjalnej zasiedliśmy do stołu i jedliśmy smakołyki. Każdy coś przyniósł, wszyscy się zorganizowali. Było cudownie... Pięknie przystrojona choinka, która stała w jednym z kątów klasy, świecące lampeczki na oknach i ciche melodie kolęd płynące z magnetofonu sprawiały, że wszystkim udzieliła się ta przedświąteczna atmosfera.  O 16.00 pożegnaliśmy się i wróciliśmy do własnych domów. Chłopcy przyjeżdżają po 19. więc mam sporo czasu na przygotowanie niespodzianki dla Niall'a. Wczoraj byłam na zakupach... W związku z planami na dzisiejszy wieczór. Przy okazji kupiłam też prezenty. Nie lubię zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Jeszcze nigdy nie kupiłam tylu prezentów. Dla Niall'a błękitną bluzkę z napisem "Hug Me" i ramkę, do której włożyłam nasze zdjęcie; dla Harry'ego perfumy i małą maskotkę kota; dla Liam'a breloczek z żółwiem i szalik w paski; dla Zayn'a kieszonkowe lusterko i jego ulubiony żel do włosów, dla Lou bluzkę w paski (do kolekcji) i pęczek marchewek; dla Werci komplet biżuterii (kolczyki, bransoletka i wisiorek); dla Nadii płytę jej ulubionego zespołu i niebieską bluzę; dla Dan tusz do rzęs i fioletowy sweterek, a dla El lakier do paznokci i zestaw bransoletek. I jeszcze dwa małe upominki dla rodziców. Mama otrzyma ode mnie parę
malutkich, białych bucików dla siostrzyczki, a tata zegarek. Cudem wystarczyło mi pieniędzy na wszystkie prezenty, ale byłam zadowolona, bo każdy coś ode mnie dostanie. Przebrałam się w zwykłe ciuchy i już miałam się zabrać do roboty, kiedy zadzwonił mój telefon. Okazało się, że to moja mama... No tak 16:30...
-Halo...
- No hej córcia! Co tam u Ciebie? - spytała.
- Od wczoraj nic się nie zmieniło. To znaczy przed chwilką wróciłam ze szkoły, bo mieliśmy wigilię klasową, a teraz mam robić kolację dla Niall'a, bo dziś wracają z trasy.
- Oooo... No to pewnie się cieszysz... A właśnie. Jakie macie plany na święta?
- Dziś wszystko ustalimy, a jutro dam Ci znać. Dobrze??
- Ok. No to będę kończyć. Ach... Czekaj! Jeszcze tata.
Cisza... Po chwili w słuchawce usłyszałam ciche chrząknięcie...
- Hej Lenko! Co tam u Ciebie? - identyczne pytanie, identyczna odpowiedź. - Ahaa... To pozdrów go ode mnie...
- Tak zrobię... Tatuś jutro się odezwę, bo mam sporo do zrobienia.
- No dobrze... To czekamy. Do usłyszenia jutro.
Rozłączyłam się. Moje życie zmieniło się o 360 stopni. Mam prawdziwych przyjaciół, chłopaka, kochających rodziców i spokój w szkole. Gdyby nie czający się wszędzie paparazzie byłoby cudownie.. No, ale nie narzekam. Zeszłam na dół. Przygotowywałam kolację, a w między czasie "stroiłam" salon. Rozstawiłam stół i rozłożyłam talerze, sztućce i szklanki. Wszędzie gdzie było to możliwe poukładałam pachnące świeczki i płatki róż. Biegałam jak opętana. Z kuchni do salonu, z salonu do kuchni. I w tą i w tamtą, ale efekt końcowy był wspaniały. Przygotowałam jeszcze magnetofon z ulubioną płytą Niall'a i popędziłam na górę, by ponownie się przebrać. Założyłam sukienkę LINK!, poprawiłam włosy i makijaż. Zeszłam na dół, żeby pozapalać świeczki w salonie, bo była już 19.15. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam i usłyszałam zmartwiony głos Niall'a.
- Lenko... Przepraszam Słońce, ale mamy spore opóźnienie... Wrócimy bardzo późno. Nie czekaj na mnie.
Zamurowało mnie, a do oczu napłynęły łzy.Tyle przygotowań, tyle starań na marne...
- Jesteś tam? Lenko??
- Tak, tak... No cóż... Rozumiem. To do zobaczenia jutro rano... - odparłam zrezygnowana i rozłączyłam się. Postanowiłam zdmuchnąć świeczki. Nie zdążyłam zrobić tego z pierwszą, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiłam się. Kto to może być? Bardzo prawdopodobne, że to Nadia. Poszłam otworzyć. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zamrugałam kilka razy... Nie nadal tu jest. W progu stał Niall z dwiema walizkami. Kiedy mnie ujrzał, upuścił je natychmiast i podszedł bliżej.
- Miło Cię widzieć Lenko... - wyszeptał mi prosto do ucha i spojrzał prosto w oczy. Jak ja tęskniłam za jego błękitnymi, hipnotyzującymi oczami, jak bardzo brakowało mi tego melodyjnego głosu, który przez słuchawkę nie brzmiał tak cudownie. Nie odpowiedziałam. Wzięłam jego twarz w swoje dłonie i złożyłam na jego ustach pocałunek. Jak dobrze było znów poczuć ten słodki smak. Jak dobrze było poczuć to ciepło bijące z jego ciała. Nasze języki tańczyły dziki taniec. Przerwało nam burczenie w brzuchu mojego ukochanego. Odsunęliśmy się od siebie.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłam - wyszeptałam...
- Ja za Tobą bardziej... Więc gnaliśmy dzisiaj na złamanie karku, bo nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że Cię nie zobaczę... A tak w ogóle to ślicznie wyglądasz...
- Dziękuję kochanie - odparłam.
Niall wziął swoje walizki z progi i postawił je w hallu. Złapałam go za rękę i zaprowadziłam do salonu. Blondyn stanął jak wryty. Widok rzeczywiście był magiczny. Z magnetofonu sączyły się melodie, świeczki rozświetlały pokój, a płatki róż tworzyły romantyczny nastrój. Mój ukochany nie powiedział nic tylko ponownie wpił się w moje wargi. Po raz kolejny natura Mojego Głodomorka się odezwała, więc usiedliśmy przy stole. Jedliśmy, a Niall opowiadał mi wszystko czego nie przekazał przez telefon. Kiedy skończyliśmy jeść z magnetofonu dobiegły dźwięki "naszej piosenki". KLIK  Niall wstał i podszedł do mnie. Po czym wziął moją dłoń, ucałował ją i spytał: Czy można prosić panią do tańca?
Byłam tak oszołomiona, że nie mogłam normalnie odpowiedzieć, więc kiwnęłam tylko głową i wstałam. Położyłam jedną rękę na ramieniu Niall'a, a on swoją umieścił na moich plecach. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy się bujać w rytm muzyki. Było cudownie... Nie pamiętałam już o naszej rozłące tylko cieszyłam się tą chwilą... Kiedy piosenka się skończyła Niall zaczął iść do przodu, a ja automatycznie się cofałam. Po chwili poczułam za sobą chłodną ścianę. Blondyn przyparł mnie do niej swoimi biodrami i znów złączył nasze wargi w pocałunku. Zarzuciłam swoje ramiona na jego szyję i wplotłam palce w miękkie włosy Niall'a. Mój chłopak położył swoje dłonie na moich udach i uniósł mnie. Oplotłam go nogami w pasie, a on przeniósł swoje pocałunki na moją szyję. Od dłuższego czasu w moim brzuchu wirowały miliony motylków, a serce biło sto razy szybciej niż normalnie... Nigdy się tak nie czułam. Nasza rozłąka i tęsknota wzbudziła pożądanie. Niall odsunął mnie od ściany i niósł powoli po schodach. Jak się domyślałam szliśmy do mojej sypialni. Zamknął drzwi i położył mnie na łóżku, a sam zajął miejsce na mnie. Delikatnie się uniosłam, żeby miał lepszy dostęp do zamka mojej sukienki. Nie pozostawałam mu dłużna. Szybko zrzuciłam z niego koszulkę i pomogłam w zdejmowaniu dżinsowych spodni. Byliśmy w samej bieliźnie. Niall całował każdy centymetr mojego ciała czym doprowadzał mnie do obłędu. Kiedy jego ręka powędrowała pod zapięcie mojego stanika powiedziałam nagle:
-Niall... Ja chyba nie jestem jeszcze gotowa...
Na te słowa zbliżył się do mnie i wyszeptał:
-Zaufaj mi i rozluźnij się - po czym przygryzł płatek mojego ucha. Posłuchałam go. Zaufałam mi i wiecie co? Nie żałowałam!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Kochani! . Pragnę jeszcze coś wyjaśnić... Ja nigdy nie przespałabym się z chłopakiem w wieku 16 lat... W ogóle nie przed ślubem... Tak... Jestem staromodna... Nieważne... Ale to jest opowiadanie, a jego bohaterowie żyją własnym życiem i własnymi zasadami... No to już jest wszystko jasne... Myślę, że spodobał się Wam ten rozdział... Komentujcie i czekajcie na kolejny!

Pozdrawiam i przesyłam uściski!

MiLenka Lis <3

3 komentarze:

  1. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, chociaż wiem jak każdemu autorowi na tym zależy. Obiecuję, że od tej pory będę to robiła regularnie. A jeśli chodzi o rozdział, to przez chwilę naprawdę myślałam, że Niall nie przyjedzie... Ale na szczęście się pojawił. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie równie zaskakujący :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest mi bardzo miło czytać, że zyskałam kolejną komentatorkę. Trzymam Cię za słowo i z ogromną przyjemnością, będę czytać Twoją opinię na temat każdego rozdziału. Ojeeej... Nie wiem czy mam być smutna z tego powodu czy szczęśliwa, ale chyba raczej to drugie... Hmmm... Staram się żeby każdy rozdział czymś zaskakiwał choć nie zawsze mi się to udaje... Będziesz miała możliwość ocenienia go już we wtorek ;) Jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz, bo duużo dla mnie znaczy!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą, seks po ślubie albo chociaż jak juz będę dorosla. Ale w moim starym opowiadaniu też wcześnie napisałam o współżyciu bohaterów, wiec wszystko rozumiem. ;)
    Rozdział mega! Podoba mi się strasznie :D

    Forever Yours.

    OdpowiedzUsuń