9 sie 2014

Rozdział XXV

Heeej! No co z Wami?? Owszem dziękuję za komentarz od Eragona aa, ale gdzie pozostałe cztery? No gdzie?? Wytłumaczcie mi to! No to próbujemy jeszcze raz...  2 komentarze = rozdział szybciej! Jeżeli nie będzie tych dwóch komentarzy to rozdział pojawi się dopiero za tydzień... No cóż!  Dzisiaj króciutko... Proszę o komentarze, głosowanie w ankietach, dodawanie się do obserwatorów i polecanie bloga! CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!!! Zapraszam do czytania.

*Lena* 19. 12. 2012 r.  KLIK
Obudziłam się. Była 10.30. Do pokoju zaglądały małe promienie słoneczne i sprawiały, że stawał się jaśniejszy. Pierwszy raz od mojego przyjazdu było tutaj tak czysto. No, ale święta to magiczny czas. Wstałam, pościeliłam łóżko i zeszłam na dół, do kuchni. Byłam spragniona i głodna. Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i napiłam się prosto z kartonu. Teraz mogłam pomyśleć o czymś do jedzenia. Hmmm... Postanowiłam, że zrobię jajecznicę.  Szybko zabrałam się za gotowanie. 10 minut później danie było gotowe. Zjadłam, umyłam naczynia i znów pobiegłam na górę. Wzięłam dresowe spodnie i pierwszą, lepszą koszulkę po czym ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, a następnie umyłam włosy i przebrałam się. Napisałam SMS-a do Nadii:
"Hej Przyjaciółko! Potrzebuję Twojej pomocy! Gala - dziś o 18.00... Muszę zrobić się na bóstwo!"
Niedługo czekałam na odpowiedź.
"Będę za 20 minut"
W tym czasie wyjęłam wszystkie najładniejsze sukienki, kosmetyki, gumki i spinki do włosów. To moja pierwsza gala. Muszę wyglądać pięknie... Dokładnie po 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam i otworzyłam. W progu stała Nadia. Jak zawsze pięknie ubrana, idealnie pomalowana... Wiedziałam do kogo zwrócić się o pomoc. Wpuściłam ją do środka. Weszła wraz ze swoją ogromną torbą, w której miała, jak się później okazało, kilka swoich rzeczy i kosmetyków. Równo o 13.00 zaczęłyśmy prace nade mną. Najpierw strój. Przymierzyłam wszystkie sukienki, spódniczki i bluzeczki. Nadia każdą sprawdzała pod dwoma względami. Po pierwsze jak się w niej czuję, a po drugie jak w niej wyglądam. Twierdziła, że lepiej mieć wygodniejszy niż ładniejszy strój. No bo co z tego, że będzie piękna, kiedy, np. przy zrobieniu większego kroku się rozedrze. W końcu wybrałyśmy idealną sukienkę. Teraz buty. Przymierzanie 30 par butów. Po jakichś 15-20 minutach (kiedy miałyśmy pewność, że są stabilne, a obcas jest mocno przytwierdzony)
zdecydowałyśmy się. Cały zestaw wybierałyśmy jakieś 45 - 50 minut, bo jeszcze jakieś dodatki, biżuteria itd. itp. ZESTAW Nooo... O 14.00 zajęłyśmy się fryzurą. Najpierw Nadia zaczęła je różnorako upinać... Kiedy miałam nadzieję, że nareszcie jest idealnie, moja przyjaciółka stwierdziła, że lepiej mi w kręconych. Wyjmowanie wszystkich spinek, a później kręcenie moich włosów zajęło nam kolejne pół godziny. Na koniec Blondyneczka spryskała je dużą ilością lakieru, żeby się trzymały i wpięła mi bordowy kwiatek nad prawym uchem.
- Włosy wyszły ślicznie... Załóż sukienkę... -powiedziała Nadia, a ja posłusznie poszłam do łazienki. Po chwili wróciłam już w sukience i z założoną biżuterią. Była 15.30. Czas na malowanie się. Nadia stwierdziła, że teraz weźmiemy się za moje paznokcie. Cztery na bordowo, a serdeczny na perłowo. Na każdym "narysowała" po dwa małe kwiatuszki tylko, że w "odwrotnych" kolorach. Kiedy moje paznokcie schły, Blondyneczka zajęła się moją twarzyczką. Delikatnie nałożyła podkład, następnie namalowała perfekcyjne kreski, wytuszowała rzęsy i pomalowała usta bordową szminką. Na koniec popsikała mnie swoimi perfumami... Miały tak intensywny i piękny zapach, że się zakochałam... Kiedy stanęłam przed lustrem nie ujrzałam siebie. W odbiciu widoczna była śliczna dziewczyna.
- Dziękuję Nadio! Nie wiem jak Ci się odwdzięczę... - powiedziałam
- Ależ Lenko... To była dla mnie ogromna przyjemność.
Uścisnęłyśmy się lekko ( żeby nie pomiąć sukienki) i w tym momencie zadzwonił dzwonek. 17.00 - chłopcy.
- Kochana możesz otworzyć? Ja tylko założę buty - powiedziałam, a jej już nie było.

*Niall* KLIK
Staliśmy przed drzwiami i czekaliśmy. Po chwili drzwi się otworzyły, ale w progu stała Nadia.
- Witaaajcie! Wejdźcie - powiedziała, a my posłusznie weszliśmy do środka - Lena zaraz zejdzie. A tak w ogóle to miło was znów widzieć po tych dwóch miesiącach.
Przywitaliśmy się i staliśmy w hallu. Patrzyliśmy na schody. Stłumiony odgłos zamykanych drzwi i stukanie obcasów. Po chwili moim oczom ukazał się anioł. Dosłownie. Lenka tek delikatnie stąpała po drewnianych schodkach, jakby unosiła się w powietrzu, a wyglądała cudownie. Spojrzałem na resztę, oni też mieli szeroko otwarte oczy, a Harry nawet buzię. Podszedłem do Lenki i wziąłem ją za rękę. Nadia pożegnała się, życzyła nam udanej imprezy i wyszła.
- Lenko... Ślicznie wyglądasz - powiedziałem
Zamrugała oczami, spojrzała na mnie i odezwała się swoim pięknym, melodyjnym głosem:
-Dziękuję Niall... Ty też wspaniale się prezentujesz. Uśmiechnąłem się do niej i już miałem ją pocałować, kiedy przerwał nam Liam i oznajmił, że zaraz przyjedzie limuzyna. Lenka założyła płaszczyk po czym wszyscy wyszliśmy. Moja ukochana zamknęła dom na klucz. Czekaliśmy na pojazd.

*Lena*
Moim oczom ukazało się czarne, długie auto. Boooże. Pierwszy raz mam zaszczyt jechać limuzyną. Wsiedliśmy i powoli ruszyliśmy. Rozmawiałam z Dan i El. Obie wyglądały pięknie, a ja po raz pierwszy czułam, że nie odstaję od nich. Niall trzymał moją dłoń i co jakiś czas szeptał mi do ucha czułe słówka, a ja chichotałam. Nim się spostrzegłam byliśmy na miejscu. Teraz wróciły wczorajsze obawy. Chłopcy powoli wysiadali. Najpierw Harry, następnie Zayn, Lou i El, Liam i Dan. Przyszedł czas na nas. Niall ścisnął mocniej moją dłoń i powoli wyszedł, a ja za nim. Oślepiające flesze i błyski, ogłuszające krzyki, piski i pytania, a pod stopami prawdziwy, czerwony dywan. Wzięłam Blondyna pod rękę i powoli przemieszczałam się. W pewnym momencie mój obcas się zachwiał, ale mocniej oparłam się na ramieniu Niall'a i obeszło się bez upadku. Nie dawałam po sobie poznać, że coś jest nie tak. Wciąż się uśmiechałam i przybierałam różne pozy naśladując Danielle i Eleonor. I tak dotarliśmy do środka bez żadnej katastrofy. Wszyscy
usiedliśmy przy jednym stoliku. Kiedy wszyscy goście zajęli swoje miejsca nastąpiło uroczyste rozpoczęcie. Rozdanie kilku nagród, przeplecione występami różnych sław. Trwało to jakieś pół godziny. Następnie nadszedł czas na przyjemniejszą część gali tak zwana potańcówka. Kiedy tylko wybrzmiały pierwsze dźwięki jakiejś piosenki. Niall złapał moją dłoń, pociągnął na parkiet. Cały świat się zatrzymał, inni ludzie zniknęli, byliśmy tylko my i muzyka. Tańczyliśmy. Nasze kroki były idealne, jakby wyuczone. To się nazywa mieć poczucie rytmu. Piosenka się skończyła, a my wróciliśmy na miejsce. Jednak nie nacieszyłam się długo spokojem i znów zostałam porwana na parkiet. Tym razem przez Harry'ego. Również bardzo dobrze mi się tańczyło.
Byliśmy na gali do 2.00. Głowa mnie bolała, a nogi odmawiały posłuszeństwa - to wszystko od muzyki i tańców. Wróciliśmy do domów. Kiedy byłam u siebie w pokoju, zmieniłam tylko ubrania i padłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Troszkę krótszy, no ale co ja poradzę... Możemy uznać to za karę :D Krótszy rozdział, bo nie było tych pięciu komentarzy... Mam nadzieję, że teraz dopiszecie z komentarzami... Pamiętajcie, że wszystko w Waszych rękach ;)

Pozdrawiam Was serdecznie!

PS. KOMENTARZ SZACUNEK DLA AUTORA!
PS. 2. Jeżeli zależy Wam na częstszych i dłuższych komentarzach to komentujcie, ale też polecajcie mojego bloga... Im Was więcej tym lepiej! :*

Milenka Lis <3




2 komentarze:

  1. Nadia - osobista stylistka. Też chcę taką :D
    Zakochałam się w tym wykonaniu "You and I" ♥ Szykuje się zmiana dzwonka :D
    Szkoda, że tak krótko. Całe szczęście, że "pechowe dziecko" jakoś sobie poradziło i obyło się bez większej katastrofy. Ciekawa jestem co będzie dalej, nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama bym chciała taką mieć :D
    Również bardzo mi się podoba, ale oryginał jest (moim zdaniem) ładniejszy :*
    No cóż... Kara być musi... Dziękuję za Twoje komentarze, bo tylko Ty mnie nie zawodzisz... Jest jeszcze Forever Yours, ale jej nie ma i nie może komentować więc zostałaś mi tylko Ty i za to baardzo Ci dziękuję... ;) Nooo, a następny pojawi się dopiero w sobotę chyba, że pojawi się PRZYNAJMNIEJ jeszcze jeden komentarz to będzie wcześniej... W każdym bądź razie kiedy by nie był zapraszam!!! <3 :*

    OdpowiedzUsuń