25 sie 2014

Rozdział XXX!

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ;)

*Lena* 24.12. 2012  Nastrój.
Mokre pocałunki składane na odkrytej części moich pleców i ramieniu sprawiły, że się uśmiechnęłam i otworzyłam oczy. Odwróciłam się w stronę Niall'a.
- Dzień dobry... Poproszę częściej takie pobudki - powiedziałam cicho, a Niall tylko się zaśmiał i podejrzanie poruszył brwiami.
- Witaj Słoneczko... Da się załatwić. - odpowiedział i zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
Dziś wigilia. Czas wstawać i wziąć się za ostateczne przygotowania. Wstałam i automatycznie podeszłam do szafki. Wyjęłam z niej czarne dresy. Taak. Stroić się będę później. Poszłam do łazienki w celu przebrania się.

*Niall*
Wstałem i zszedłem na dół. Trzeba zrobić jakieś śniadanie. Hmmm. To interesujące, że czuję się u Lenki jak u siebie w domu. No cóż... Bardzo często tu przebywam. Zajrzałem do lodówki. Co tu można zjeść? Coś prostego, szybkiego do przygotowania, ale smacznego. Płatki na mleku - proste, szybkie i smaczne. Mało wykwintne, ale... Wyjąłem mleko z lodówki, płatki i dwie miski z szafki. Kiedy odwróciłem się, żeby postawić to wszystko na stole, w progu ujrzałem Zayn'a i Weronikę. Na moich policzkach pojawiły się ogromne rumieńce. Czy wspominałem już, że jestem w samych bokserkach? Nie? No to mówię o tym teraz. Mulat zakrył oczy swojej dziewczynie, pokręcił głową i razem z Weroniką zniknęli w jej pokoju. Kompletnie o nich zapomniałem. Oczywiście Zayn wyciągnął pochopne wnioski, no ale cóż... To już nie moja wina, że myśli tylko o jednym. Szybkim krokiem udałem się do pokoju Lenki. Kiedy otworzyłem drzwi , ujrzałem moją ukochaną Blondyneczkę. Ona jest taka śliczna... Podszedłem do niej, pocałowałem ją, zabrałem swoje
ubrania i poszedłem do łazienki. Kiedy wróciłem Lenki już nie było. Zszedłem na dół. W kuchni ujrzałem całą trójkę, konsumującą czekoladowe płatki na mleku. Gdy mnie zobaczyli, wybuchli śmiechem, to znaczy Zayn i Weronika, a Lena patrzyła na nich ze zdziwieniem. Znów się zarumieniłam i niepewnie usiadłem obok Mojej Blondyneczki, a ona pocałowała mnie w policzek i rozczochrała moje włosy. Gdyby zrobił to ktoś inny, to już bym się wściekł, ale jej pozwalałem na wszystko. Spojrzałem na nią... Była, to znaczy, jest piękna, uśmiechnięta, zadowolona i należy tylko do mnie...
"Kocham Cię" - powiedziałem bezgłośnie znów zapominając o obecności Malik'a i Werci. Lena pogłaskała mnie po policzku i wstała. Po chwili przed nosem miałem miskę płatków. Złapałem ją za rękę i ucałowałem jej dłoń.
- Awww... Wy jesteście tacy słodcy i romantyczni - skomentowała uśmiechnięta Weronika.
- To dzięki tej miłości... - odpowiedziała Lena i wstawiła swoje naczynie do zmywarki. Kiedy ja i Zayn jedliśmy dziewczyny rozplanowywały dzisiejszy dzień.

*Lena*
Jest 10.00. Kolacja wigilijna ma się rozpocząć o 18.00, więc u chłopców musimy być o 17.00. Odjąć od tego dwie godziny na przygotowanie się.... Wychodzi, że na zrobienie potraw mamy czas do 15.00.
- Moi mili... Nie chcę być niegrzeczna, ale razem z Wercią musimy jeszcze zrobić kilka świątecznych potraw więc...
- No jaasne... Już zmykamy. Do zobaczenia o 17.00 - powiedział Zayn i razem z Niall'em poszli do siebie. Weronika wstawiła naczynia do zmywarki, a ja przyniosłam ze spiżarki ostatnie produkty. Podzieliłyśmy się daniami. Ja mam do zrobienia kluski z makiem, miodem i bakaliami, a Wercia rybę po grecku. Rozdzieliłam produkty i każda zajęła się swoim daniem. Kiedy tak przygotowywałam te kluski, przypomniałam sobie o naszym "pojedynku" z Harrym. Hahahaha! Dziś wyniki... Już się nie mogę doczekać. Ponieważ miałam prostsze danie do wykonania, uporałam się z nim w niecałe pół godziny. Wercia była dopiero w połowie swojej pracy. Chciałam jej pomóc, ale podziękowała mi grzecznie więc pobiegłam na górę. Sprawdziłam walizkę, dopakowałam kilka rzeczy i stwierdziłam, że wszystko już mam. O mamoo... Jutro jedziemy do Irlandii... Oficjalne poznanie rodziny Niall'a. Jego mamę miałam okazję zobaczyć w szpitalu, po wypadku Horan'a, ale teraz to całkiem inna sytuacja. Wtedy jeszcze z nim nie byłam. Zaczęłam się przejmować. A co będzie jak mnie nie polubią? Co będzie jeżeli powiedzą, że nie pasuję do Niall'a, że on zasługuje na kogoś lepszego? Wcale bym się nie zdziwiła... No nic. Zobaczymy. Wszystko okaże się już jutro. Nie miałam zamiaru zaprzątać sobie tym głowy teraz, nie w wigilię.

*4 godziny później*
Spojrzałam na zegarek, dochodziła 15.00. Wyłączyłam komputer i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Następnie w szlafroku i turbanie na głowie udałam się do pokoju. Wysuszyłam włosy po czym przebrałam się we wcześniej wybraną sukienkę. Usiadłam przy biurku i zajęłam się swoją fryzurą. Rozgrzałam lokówkę, wzięłam pasmo włosów i nawinęłam je na gorący wałeczek z metalu. Po chwili miałam już pierwszego loka. Powtórzyłam kilka razy tę czynność i parę minut później moje włosy wyglądały idealnie. Spryskałam je lakierem, żeby się utrzymały przez długi czas. Teraz makijaż! Nałożyłam podkład na całą twarz, korektorem zamaskowałam niedoskonałości. Chyba po raz pierwszy użyłam cieni do powiek, ale przyznam szczerze, że wyszło pięknie. Namalowałam perfekcyjne kreski, wytuszowałam rzęsy, i podkreśliłam usta czerwoną pomadką. O 16.30 do mojego pokoju wpadła Wercia. Wyglądała pięknie...Zestaw Werci
- Lenko ktoś do Ciebie przyszedł - oznajmiła cicho. Kto to może być? Niespodziewany gość przed samą wigilią. Zbiegłam na dół, a w progu ujrzałam Nadię. Rzeczywiście tak się umawiałyśmy... Całkiem o tym zapomniałam. No nieważne... Skupiłam wzrok na mojej przyjaciółce. Była ubrana w piękną sukienkę, a w rękach trzymała prezenty...
- Hej Kochana! Dobrze, że jesteś. Poznałaś już Weronikę? - spytałam i przytuliłam ją na powitanie.
- Można tak powiedzieć... Ślicznie wyglądasz....
- Dziękuję Ty również - odparłam i zaprowadziłam ją do salonu. Poczekaj tu chwilkę, a ja dokończę się zbierać. - Blondyneczka kiwnęła głową. Poszłam na górę. Przejrzałam się w lustrze. Rzeczywiście wyglądałam całkiem ładnie. Wzięłam schowane prezenty i znów wróciłam na dół. Tam zastałam rozmawiające dziewczyny. Wpadłam na genialny pomysł.
- Kochane co powiecie na nagranie filmiku z życzeniami?
Obydwie zwróciły twarze w moim kierunku. Najpierw patrzyły na mnie jak na wariatkę ale po krótkim namyśle się zgodziły. Pobiegłam na górę po laptopa i chwilę później wróciłam do salonu. Ciekawe ile ja schudnę jak będę tak biegać z góry na dół, w tę i z powrotem. Usiadłam między nimi na kanapie i włączyłam
kamerkę.
- Witajcie Kochani! Dziś wigilia, więc ja. Weronika i Nadia chciałybyśmy złożyć Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia...
- Wesołych... - zaczęła Nadia.
- pogodnych... - dopowiedziała Wercia.
- rodzinnych... - przyszła moja kolej.
- przepełnionych miłością - "kolejka" ruszyła od początku
- świąt.
- hucznego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego 2013 Roku! - wykrzyknęłam ostatnia. - Na pewno wszystkie Directioners wiedzą, że dwudziestego czwartego grudnia swoje szczególne święto obchodzi Louis Tomlinson. Mój ukochany, marchewkowy przyjacielu chciałybyśmy życzyć Ci wszystkiego najlepszego, a na resztę poczekaj do 18.00... - zaśmiałam się i już miałam kończyć, ale przypomniałam sobie o czymś. - Aha i jeszcze jedno! Jeżeli chodzi o rozstrzygnięcie konkursu - zatrzymałam się, żeby było bardziej dramatycznie... - Styles o wygranej możesz tylko pomarzyć! - zakończyłam, a dziewczyny tylko się zaśmiały. Na koniec ładnie się pożegnałyśmy i wrzuciłyśmy filmik na twitter'a. Miałyśmy tylko piętnaście minut więc postanowiłyśmy się zbierać. Tak jak myślałam, nie damy rady wziąć wszystkiego we trzy. Zadzwoniłam więc do Niall'a i kazałam mu zgarnąć ekipę. Po chwili Blondynek przyszedł z... Zayn'em, bo Liam i Lou pojechali po swoje drugie połówki, a Harry zniknął w nieznanych (dla nich) okolicznościach. Zaczęłyśmy
"obdarowywać" chłopców potrawami, ale i tak było nas za mało żeby wziąć wszystko za jednym razem, więc musieliśmy się wracać. W domu chłopaków wszystko było już przygotowane. Stół rozłożony, talerze, sztućce, szklanki też, a nawet niektóre potrawy przygotowane przez Loczka. Choinka prezentowała się pięknie i w ogóle było tak wspaniale i magicznie. Ostatnio wszystko mi się takie wydaje... No tak. Święta, święta... Położyłam swoje prezenty pod choinką i przeszłam do kuchni. Założyłam pierwszy lepszy fartuszek po czym zaczęłam podgrzewać barszcz. W pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach i usłyszałam tak dobrze znany mi szept przy uchu.
- Kochanie nie zdążyłem Ci nawet powiedzieć, że ślicznie wyglądasz.
Odwróciłam się do Niall'a. On też już ubrany był w elegancki garnitur. Mój Horan w garniaku!
- Dziękuję Misiu... Ty też świetnie się prezentujesz - odpowiedziałam i dałam mu całusa prosto w usta. Niall pogłębił pocałunek. Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek, ale jakoś Zayn nie ruszył się by otworzyć. Niall niechętnie się ode mnie odsunął i poszedł do drzwi. Po chwili do hallu weszli roześmiani Liam i Danielle.
- Hej Kochani! - krzyknęłam z kuchni...
Kiedy ukochana Liam'a zdjęła płaszczyk i buty od razu przyszła do mnie. Przytuliłam ją. Bardzo się polubiłyśmy po tej gali.
- Pomóc Ci w czymś? - spytała z tym swoim pięknym uśmiechem, który nigdy nie schodził jej z ust.
- Jeżeli możesz to zanieś to do salonu - podałam jej półmisek.
Bez słowa wzięła ode mnie talerz i poszła do salonu. Znów dzwonek do drzwi. Czy oni nie mają kluczy do własnego domu?! Wytarłam ręce w fartuch i poszłam otworzyć. W progu stał Louis, a przy nim Eleanor. Przywitałam się z nimi i wpuściłam ich do środka. Ponownie udałam się do kuchni. Wszystko już było gotowe. Wyłączyłam gaz i poszłam do salonu. Wybiła 17.00. Prezentów pod choinką przybyło, atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej świąteczna, w tle rozmów można było dosłyszeć dźwięki kolęd, a do szczęścia brakowało nam tylko Harry'ego. Wszyscy powoli się niecierpliwili. O 17.10 w salonie pojawił się nasz spóźnialski.
- Witajcie! Najmocniej Was przepraszam, ale musiałem pojechać po niespodziewanego gościa - powiedział zdyszany Loczek i do mnie mrugnął, a zza jego pleców wyszła nieduża, szczupła, śliczna brunetka - Kochani
poznajcie moją nową dziewczynę Megan Forbes. Meg to jest Liam, Danielle, Louis, Eleanor, Zayn... - i tak dalej, i tak dalej.
Ha! Jeszcze wczoraj nie była jego dziewczyną!!! Czyli wyznał jej miłość dopiero dziś. Jakie to romantyczne... Teraz już byłam pewna, że wybrał idealnie. Dziewczyna nieśmiało się uśmiechnęła czym
podbiła moje serce. Dosłownie... Jej uśmiech był taki słodziutki. Chciałam być uprzejma więc podeszłam do niej i wyciągnęłam rękę. Brunetka spojrzała na mnie i lekko uścisnęła moją dłoń. Ja się nie dziwię, że Harry zakochał się w niej, przecież to anioł... Wystarczyło spojrzeć w jej oczy łagodnej sarenki...
- Bardzo miło nam Cię poznać Megan - powiedział Liam - Skoro już wszyscy się tu zebraliśmy to chyba możemy zaczynać - dokończył i jako Daddy rozdał każdemu opłatek. Nadszedł czas składania życzeń. Odwróciłam się twarzą do Niall'a i trzymając go za dłoń, zaczęłam mówić.
- Kochanie dziękuję Ci za wspólne cztery miesiące, za to, że zawsze jesteś przy mnie, za to, że mnie wspierasz i mi pomagasz. Przepraszam Cię za wszystkie kłótnie bez powodu, ale przecież czasem trzeba się pogniewać, żeby zobaczyć jak bardzo nam zależy na tej drugiej osobie. A życzę Ci żebyś zawsze był radosny, bo wtedy i ja jestem szczęśliwa. Rób to co kochasz: śpiewaj, grai i bądź ze mną - skończyłam ze łzami w oczach.
-Słońce trudno mi będzie "przebić" tak piękne życzenia, ale spróbuję. Lenko życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń, żeby w Twoim życiu nie było już przykrych chwil tylko same radosne. A nam obojgu życzę żebyśmy zawsze byli kochającą się parą, a za kilka lat stworzyli szczęśliwą rodzinę. - Teraz z moich oczu popłynęły dwie pojedyncze łzy. Łzy szczęścia. Niall starł je kciukiem i powiedział, żebym nie płakała bo szkoda tak pięknego makijażu. Zaśmiałam się na te słowa po czym pocałowałam go i ruszyłam w stronę Nadii.

***

Kiedy już myślałam, że wszystkim złożyłam życzenia, kątem oka zauważyłam zbliżającego się do mnie Harry'ego. Uśmiechnęłam się szczerze i również zaczęłam powoli iść w jego kierunku. Kiedy się spotkaliśmy Harry od razu zaczął mówić:
-Lenko na początku chciałbym jeszcze raz za wszystko przeprosić i podziękować za to, że mi wybaczyłaś...
- Harry... Po co jeszcze do tego wracać? To już minęło - mruknęłam cicho.
- No dobrze... Tak więc moja blondwłosa przyjaciółko życzę Ci szczęścia w miłości, spełnienia marzeń, udanego wyjazdu, hucznego sylwestra, no i wspaniałych przyjaciół takich jak ja... - zaśmiał się.
-Cóż za skromność. A ja życzę Ci żebyś był szczęśliwy z Megan. To naprawdę piękna dziewczyna i mimo, że jej jeszcze dobrze nie poznałam to już ją polubiłam i stwierdziłam, że jest wspaniała więc nie zepsuj tego! Żebyś robił to co Ci wychodzi najlepiej. I myślę oczywiście o śpiewie, bo wszystko i wszyscy mogą nas zawieść, a muzyka zostanie na zawsze. Aaale się rozgadałam... Aha. Myślę, że to najlepszy czas na złożenie życzeń urodzinowych Lou i pokazanie mu specjalnego prezentu.
Harry pocałował mnie jeszcze w policzek i razem poszliśmy do kuchni. Loczek wyjął tort z lodówki i razem powoli wróciliśmy do salonu. Kiedy my właśnie wchodziliśmy, Lou odwrócił się w naszą stronę. Nagle tak jakby oniemiał, a w jego oczach pojawiły się łzy. Wszyscy odśpiewaliśmy mu "Happy Birthday", a on stał i się uśmiechał, wodząc wzrokiem po każdym z nas. Zakończyliśmy śpiewane życzenia, a wtedy głos zabrał solenizant.
- Booże... Wzruszyliście mnie... Nie spodziewałem się takiego prezentu - powiedział lekko zmieszany.
- To wszystko pomysł Harry'ego - powiedziałam zgodnie z prawdę, a Lou przytulił Loczka z okrzykiem "Mój Przyjacielu!" Kiedy wreszcie Tomlinson wypuścił go ze swoich objęć, a ten odzyskał możliwość oddychania dopowiedział:
- Lenka pomogła mi go upiec - i dzięki temu po chwili to ja byłam duszona przez Louis'a. Po skończeniu uścisków i całusów tort został ustawiony pośrodku stołu, a my zajęliśmy swoje miejsca. Jedliśmy, śmialiśmy się, lepiej się poznawaliśmy. Tak jak myślałam Megan to cudowna dziewczyna. Kiedy nadszedł czas zjedzenia konkursowych ciast, odezwałam się.
- Myślę, że to jednak Lou powinien rozstrzygnąć ten konkurs. W końcu to jego urodziny... - spojrzałam w stronę Payne'a i najsłodszym głosem jakim potrafiłam dopowiedziałam jeszcze - Liam myślę, że się nie obrazisz.
- Lenko no coś Ty! Zgadzam się w stu procentach... A poza tym zdjęłaś ze mnie ten "ciężar".
Wszyscy się zaśmialiśmy. Wstałam od stołu, ukroiłam kawałek mojego ciasta. Drżącymi rękami podałam do Tomlinson'owi. Harry postąpił tak samo, ale był bardziej spokojny ode mnie. Lou zjadł oba kawałki. Zerkał raz na mnie, raz na Loczka. Wszyscy wpatrywaliśmy sięw nego z oczekiwaniem. Ja aż uniosłam się nad krzesłem. Po długim namyślę usłyszeliśmy głos Louis'a.
- Hmmm... Myślę, że... Tytuł zwycięzcy należy przyznać - zawiesił głos i jeszcze raz na nas zerknął - Harry'emu.
Opadłam na swoje miejsce ze zrezygnowaniem i rozczarowaniem. Niall wziął mnie za rękę i pogłaskał ją pod stołem
- ale także Lence - dokończył niespodziewanie Lou, a ja zerwałam się z miejsca gdy usłyszałam swoje imię.
-Gratuluję wygranej - powiedziałam do Harry'ego.
- I wzajemnie - odpowiedział i parsknął śmiechem.
Pocałowałam go w policzek, tak samo postąpiłam z naszym sędzią. W końcu wróciłam na swoje miejsce. Niall oczywiście od razu złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował mnie prosto w usta. Ten mój kochany zazdrośnik. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Kocham Cię - szepnęłam mu do ucha, a on spojrzał na mnie tymi błękitnymi oczami i uśmiechnął się. Każdy zjadł po kawałku wybranego konkursowego ciasta, ale zanim przyszedł czas na uroczyste skonsumowanie tortu, postanowiliśmy otworzyć prezenty. Liam podszedł pod choinkę i zaczął rozdawać pakunki. Kiedy już wszyscy otrzymali swoje podarunki nastąpiło ich rozpakowywanie. Byłam zachwycona. Od każdego dostałam coś cudownego. Został mi już ostatni prezent do zobaczenia. Rozerwałam papier i zajrzałam do pudełka. O.M.G. Zakrztusiłam się i spojrzałam na Niall'a. Siedział dumny i miał wyszczerzone
zęby w szerokim uśmiechu. Reszta zwróciła wzrok na  mnie, a ja czułam jak moje policzki i szyja robią się purpurowe.
- Lenko czy wszystko w porządku? - spytała Nadia.
Spojrzałam jeszcze raz na "prezent", odchrząknęłam i odpowiedziałam.
-Tak, tak... Wszystko OK. Dziękuję za cudowny prezent Niall...
- Wszystko dla mojej księżniczki - odparł, a wszyscy zrobili tylko "Awww"... Mhmm.. Gdyby tylko wiedzieli co ten niewinny, słodziutki Horanek mi podarował. Zamknęłam pudełko, a kiedy miałam pewność, że nikt oprócz Blondyna na mnie nie patrzy zgromiłam go spojrzeniem i pokręciłam głową z naganą. On sobie z tego nic nie zrobił. Nic... Tylko cicho zachichotał. Na szczęście nikt nie zwrócił na to większej uwagi. W końcu Louis stwierdził, że najwyższa pora na zjedzenie tortu. Oczywiście jako solenizant to on pokroił czekoladowe ciasto, a Eleanor rozdawała talerzyki wszystkim gościom. Ja i Harry z zapartym tchem patrzyliśmy na resztę. Wszystko było jakby w zwolnionym tempie. Każdy powoli zbliżał łyżeczki do ust (oprócz Liam'a, który jadł tort widelcem wiadomo z jakich powodów). Mój wzrok cały czas "biegał". Najpierw spojrzałam na Niall'a, później na Wercię itd, aż w końcu skupiłam spojrzenie na osobie, której opini najbardziej się bałam. Megan popatrzyła na Harry'ego, później na mnie, otworzyła usta i po chwili
namysłu powiedziała:
- To jest cudowne...
Odetchnęłam z ulgą, a Harry ją pocałował. Szczerze mówiąc patrzyłam tak na nich i byłam... szczęśliwa... Loczek wreszcie znalazł kogoś dla siebie. Piękną, skromną, nieśmiałą dziewczynę. Przeciwieństwa się jednak przyciągają. Teraz dziwiłam się, że wczoraj byłam "zazdrosna", ale to było i już minęło. Dziś cieszę się jego szczęściem. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, śpiewaliśmy kolędy, Niall grał na gitarze... Było wspaniale. Wybiła 22.00 i Nadia wstała.
- Ja już będę się zbierać... - powiedziała, a wtedy podniosłam się także ja.
- Ja też już pójdę. Wiecie jutro trzeba będzie rano wstać... Do zobaczenia piątego stycznia.
Niall powiedział, że odwiezie Nadię. Mimo jej protestów już po chwili we trójkę siedzieliśmy w samochodzie. Odwieźliśmy moją przyjaciółkę i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Jak Ci się podoba mój podarunek? - spytał Niall. Na wspomnienie tego co zobaczyłam w pudełku znów się zarumieniłam. Odchrząknęłam głośno.
- Jest bardzo oryginalny - odparłam po głębokim namyśle.
- Gdy wrócisz do domu zajrzyj do środka. Obejrzyj go jeszcze raz tylko dokładnie. - Właśnie zajechaliśmy przed dom. -Aha. Jutro będę po Ciebie o 9.00.
- Ok. No to do jutra - pocałowałam go namiętnie, wzięłam wszystkie prezenty i wyszłam. Dotarłam przed drzwi, ale nie otworzyłam ich tylko jeszcze raz odwróciłam się w stronę Blondyna. Niestety nie zauważył już tego, bo zniknął w swoim mieszkaniu. Ja też powinnam to zrobić, ale jakoś nie mogłam. Na dworze było ślicznie. Zimno, ale ślicznie... Wszędzie świeciły lampki, co sprawiało, że nastrój był bardzo romantyczny...
Stałam tak przed drzwiami mojego domku i rozglądałam się, aż w końcu spojrzałam w niebo. Gwiazdy... Malutkie złote punkciki... Niby nic wielkiego, a zrobiło się jeszcze bardziej romantycznie. Szkoda, że Niall nie został ze mną jeszcze przez chwilę. No niee... Chyba telepatycznie go przywołałam, bo właśnie w tym momencie otworzyły się drzwi i na schodach pojawił się mój Blondynek i od razu spojrzał w niebo.
- Pięknie prawda? - spytałam, a on spojrzał w moim kierunku. Chyba wcześniej mnie nie zauważył.
- Tak... Cudownie - odparł i powoli przyszedł pod moje drzwi. Objął mnie od tyłu i razem zaczęliśmy
wpatrywać się w ten intensywny granat przestworzy. Kiedy byłam młodsza i naoglądałam się filmów romantycznych to zawsze miałam ochotę żeby przeżyć coś takiego. I oto teraz stoję wtulona w mojego ukochanego i obserwujemy Drogę Mleczną. Na dodatek dzisiejszy dzień jest magiczny, bo to wigilia.
-Wiesz co kochanie... Chciałbym żeby tak już było zawsze. Żeby każdego wieczoru oglądać z Tobą gwiazdy, kłaść się obok Ciebie, budzić się przy Tobie, spędzać każdy dzień w Twoim towarzystwie. To byłoby cudowne...
- Misiu co próbujesz przez to powiedzieć - spytałam i odwróciłam się do niego. Spojrzałam mu prosto w oczy, a on westchnął głęboko po czym odpowiedział na moje pytanie.
- Próbuję powiedzieć, że Cię kocham i zaczynam już myśleć o naszej przyszłości...
Zamurowało mnie... No tak ja też ostatnio myślałam o tym, że kiedyś założymy rodzinę itd, ale to "kiedyś" dla mnie oznaczało jeszcze co najmniej trzy lata. Ja mam dopiero szesnaście lat... Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć... Nie chciałam nic mówić. W końcu to milczenie jest złotem... No, ale nie mogę tego zostawić o tak...
- Ja też często myślę o przyszłości. Ostatnio nawet dotarło do mnie, że kiedyś zostaniemy szczęśliwym małżeństwem, ale do tego czasu jeszcze trochę. Muszę skończyć liceum, a Ty musisz zająć się zespołem. Cieszę się, że powiedziałeś "NASZA PRZYSZŁOŚĆ", bo teraz już mam pewność, że będziemy razem na zawsze - uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po zimnym policzku.
- A miałaś jeszcze inne opcje? - spytał nagle z przerażeniem w oczach. Jego strach mnie rozbawił...
- Nie słonko... Źle to sformułowałam. Hmmm... Dobrze, że tak powiedziałeś, bo potwierdziłeś moje przemyślenia. A teraz Niall czas już iść spać, bo jutro czeka nas wczesne wstawanie i podróż, i duuużo emocji... Blondynek złożył na moich ustach czuły pocałunek i wrócił do domu. Ostatni raz spojrzałam w
niebo i akurat w tej chwili ujrzałam spadającą gwiazdkę. "Życzę sobie, żeby wypowiedziane przed kilkoma minutami słowa się spełniły... Aha! I żeby rodzina Niall'a mnie polubiła" pomyślałam i będąc we wspaniałym humorze weszłam do środka. Szybko zdjęłam wierzchnie ubrania i pobiegłam na górę. Zostawiłam prezenty w pokoju i ruszyłam w stronę łazienki. Tam zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamkę. Po wykonaniu typowo wieczornych czynności wróciłam do pokoju. Zgodnie z poleceniem Niall'a zajrzałam do pudełka ponownie. Zastanawiacie się pewnie co takiego w nim było, bo moja reakcja nie była normalna... No, ale jak Wy byście zareagowali, a raczej zareagowały gdybyście w pudełku świątecznym zobaczyły... czarną,
koronkową bieliznę?? NO JAK?!? Właśnie... Mój ukochany ma wspaniałe pomysły. Wyjęłam "prezent" i włożyłam go głęboko i daleko w szufladzie. Ponownie zajrzałam do pudełka, w samym rogu zobaczyłam małe, granatowe pudełeczko. Drżącymi rękami je otworzyłam, a moim oczom ukazał się pierścionek... WOOOW! Ale niee... On nie mógłby być tym zaręczynowym. To znaczy wydaje mi się, że Niall inaczej zaplanowałby oświadczyny a poza tym to jeszcze za wcześnie! Lecz pierścionek był cudowny! Prześliczny, złoty z małym brylancikiem. Jutro, gdy tylko wstanę, to go założę... Musiałam jeszcze napisać SMS-a do Niall'a : "Kochanie jesteś najwspanialszy na świecie!!! Dziękuję :* ". Odpowiedzi już nie odczytałam, bo dosłownie padłam.
*************************************************************************
Hej, hej! Najpierw dziękuję za baardzo miłe komentarze od Eragona aa i Forever Yours! Tak mnie ucieszyłyście, że zaczęłam skakać po pokoju i piszczeć! Dosłownie! Moja siostra może to potwierdzić, nie wiem jak, ale może :D W każdym bądź razie przejdźmy do rozdziału. Na początku miałam zamiar podzielić go na dwie części, ale tak sobie myślę: "Nieee i tak czekały/li za długo więc nie zrobię im tego..." No więc jest cały... Ale z racji tego, że zobowiązałam się do dodawania rozdziałów codziennie, aż do września, a przeliczyłam się co do ilości materiału, dwa kolejne rozdziały będą podzielone na dwie części ;) Trzy razy "do" w jednym zdaniu... :/ No nic... Kilka pytanek odnośnie rozdziału:
1. Spodziewaliście się, że taki będzie werdykt konkursu??
2. Co myślicie o prezencie od Niall'a??? :D
3. Czy rodzina Niall'a polubi Lenę??
4. Czy Megan będzie tą prawdziwą miłością Harry'ego??

Odpowiedzcie na te pytania, bo chciałabym wiedzieć Wasze opinie i przypuszczenia... Dobra tak więc będę powoli kończyć... Proszę o głosy w ankietach, komentarze, nowe obserwacje i polecanie bloga... Z góry dziękuję!!! <3 Do jutra!!! <3

Pozdrawiam Was BAAARDZO SERDECZNIE i przesyłam CAŁUSY!!! <3 :*

MiLenka Lis.

1 komentarz:

  1. Magiczna XXX mnie nie zawiodła. Jak ja Ci dziękuję, że w potrawach Lenki znalazły się kluski z makiem, miodem i bakaliami. Po prostu je uwielbiam! Babcia zawsze robi ich bardzo dużo i po wigilii zabieram resztę do domu, wystarcza mi ich na tydzień. Aż mi się zachciało znowu, muszę ją poprosić, żeby mi zrobiła :D
    Jeśli chodzi o konkurs, to szczerze mnie zaskoczyłaś zmianą jurora. A gdy zobaczyłam, że będzie nim Lou byłam prawie pewna, że wygra Harry... Remis mnie pozytywnie zaskoczył.
    Po reakcji Lenki na prezent zaczęłam się domyślać co to może być... :D Ale ten pierścionek... Czyżby miał zamiar się oświadczyć?? Ja chcę już jutro, muszę to wiedzieć!!
    Myślę, że rodzina Niall'a ją zaakceptuje, przecież zobaczą, że razem są szczęśliwi...
    Mam wielką nadzieję, że Megan będzie już tą jedyną! Wtedy cały zespół byłby zajęty i każdy z nich byłby szczęśliwy :)
    Do jutra, dodawaj jak najszybciej. Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń