25 sie 2014

Rozdział XXXI cz. 1.

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM <3 

*Lena* 25.12. 2012 Nastrój.
Budzik nastawiony na 8:00 właśnie zadzwonił. Otworzyłam oczy i spojrzałam na okno. Wróciła normalność... Brzydko, szaro, deszczowo i mgliście... Niechętnie wstałam z łóżka i z wielkim ociąganiem je pościeliłam. Podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać ubrania... Hmmm... Muszę ubrać się ciepło, ale ładnie, żeby zrobić dobre wrażenie. Po kilku minutach zastanawiania się i dobierania ciuszków wybrałam odpowiedni strój. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, po czym przebrałam się. Wróciłam do pokoju. Związałam włosy w precyzyjnego koka i zrobiłam lekki makijaż. O 8.30 byłam gotowa. Przez ten stres moje codzienne czynności wykonywałam jakieś pięć razy szybciej niż normalnie, a poza tym w ogóle nie byłam głodna. Siedziałam na łóżku i wpatrując się w walizkę myślałam. Czy druga część mojego wczorajszego życzenia się spełni? A co jeśli z tego stresu palnę jakąś głupotę i rodzice Niall'a stwierdzą, że powinnam wracać tam skąd przyszłam czyli do psychiatryka? Znając mnie to bardzo możliwe. Powiecie pewnie "Przed galą też się zamartwiałaś, a wszystko było dobrze", ale to nie jest jakieś przyjęcie... To jest spotkanie z rodzicami mojego chłopaka! Całkiem inna bajka. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się w tamtą stronę. W progu stała Weronika.
- Hej! Coś się stało? - spytałam lekko zaniepokojona.
- Heej! Niee... Po prostu... Chciałam spędzić jeszcze chwilę z Tobą, bo później to widzimy się... Właśnie zobaczymy się jeszcze przed czerwcem?
- A gdzie spędzacie Sylwestra z Zayn'em - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Postanowiliśmy święta spędzić w Bradford, ale na Sylwestra zabieram go do Polski... - powiedziała przez śmiech.
Ha! To się nazywa siostrzane myślenie... Dwóch chłopaków z 1D w Warszawie... Może być ciekawie. Przez pół godziny rozmawiałyśmy o wczorajszym dniu, o prezentach, o naszych wyjazdach, o dziewczynie Harry'ego. Ploteeeczki... Pokazałam jej także pierścionek... Zachwycała się nim dobre pięć minut. Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. To pewnie Niall. Coś mnie ścisnęło w żołądku ze strachu, który w tym momencie właśnie powrócił. Wzięłam walizkę i razem z Weroniką zeszłyśmy na dół. Zostawiłam swój bagaż przy wieszaku i otworzyłam drzwi. W progu stał nie kto inny jak Niall.
- Witaj Ślicznotko! - przywitał się i dał mi szybkiego buziaka - Ubieraj się... Taksówka już czeka. Zgodnie z poleceniem założyłam czarne botki i płaszczyk w tym samym kolorze. Przytuliłam jeszcze Wercię na pożegnanie i razem wyszliśmy z mieszkania. Niall uparł się, że weźmie również moją walizkę, więc ja szłam sobie bez niczego, a on był obładowany bagażami... Sam chciał! Szybko dotarliśmy do czarnego pojazdu. Kiedy ja wsiadałam, Niall włożył torby do bagażnika i po chwili siedział obok mnie na tylnym siedzeniu. Jechaliśmy, a Blondynek przez całą drogę składał mi pocałunki na twarzy i szyi. Widziałam jak kierowca spogląda na nas w lusterku i się uśmiecha. Rzeczywiście to było baaardzo słodkie... Nawet nie zauważyliśmy kiedy dotarliśmy na miejsce. Niall zapłacił kierowcy i wyjął bagaże. Po taksówce nie było już śladu. Kiedy weszliśmy na teren lotniska usłyszeliśmy piski i krzyki. No taaak! Niall Horan nie może odlecieć bez pożegnania fanek. Po chwili obok nas zaroiło się od piszczących nastolatek. Niall
zrobił sobie kilka zdjęć, a ja odeszłam od niego kilka kroków. Patrzyłam spokojnie na zadowolonego chłopaka i cieszyłam się jego szczęściem. Kiedy spojrzałam na zegarek, poczułam jak ktoś łapie mnie za nogę. Zwróciłam swój wzrok na dół i zobaczyłam małą dziewczynkę. Wyglądała na jakieść sześć - siedem
lat. Kucnęłam przy niej i spytałam:
- Czy coś się stało maleńka? - uśmiechnęłam się do niej, a ona wpatrywała się we mnie jak zaczarowana - Heeej! - potrząsnęłam lekko jej malutką rączką.
- To Ty jesteś Milena Lis dziewczyna Niall'a Horan'a. Zdziwiłam się. Sześcioletnia dziewczynka wie kim jestem... Nie wiedziałam jak mam się zachować. Po prostu mnie zatkało. Pasowałoby odpowiedzieć na zadane pytanie...
- Tak to ja...
- Wiesz, że Cię uwielbiam... Tak samo jak Niall'a! Jesteś najcudowniejsza na świecie. - Jeszcze większy szok! Mogę powiedzieć, że mam fankę i to jaką słodziutką. W przypływie radości, a nawet miłości wzięłam ją na ręce. Dziewczynka oplotła ramionami moją szyję i wtuliła się we mnie.
- Mogę dać Ci buziaka? - wyszeptała mi prosto du ucha. Kiwnęłam głową i już po chwili poczułam cieplutkie, malutkie usteczka na swoim policzku. Jeszcze bardziej mnie to rozczuliło więc postanowiłam też coś dla niej zrobić. Przecisnęłam się przez tłum z małą na rękach i podeszłam do Niall'a
- Kochanie ktoś chciałby Cię poznać - powiedziałam, a mój chłopak odwrócił się do nas. Dziewczynka pisnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Poczułam się szczęśliwa... Tak po prostu całą mnie wypełniła radość.
- Hej malutka! Jak masz na imię? - spytał Blondyn. Że też ja o tym nie pomyślałam.
- Je... Jeny. - powiedziała cichutko i zaczęła przecierać oczka małymi rączkami zaciśniętymi w piąstki.
Nagle, nawet nie wiem kiedy, przy nas znalazła się kobieta na oko trzydziestoletnia i krzyknęła:
-Jeny! Nigdy więcej tak nie rób! Martwiłam się o Ciebie... Przepraszam Was za moją córkę - zwróciła się do nas. W jej oczach widziałam troskę i strach.
- Ależ nie ma za co... To urocza dziewczynka - odparłam i oddałam małą w ręce jej mamy.
- A teraz bardzo wszystkich przepraszamy, ale musimy już iść... - oznajmił mój ukochany. Złapał moją dłoń i powoli ruszyliśmy. Z trudem przedostaliśmy się przez grupę otaczających nas dziewczyn, ale udało się! Po dwudziestu minutach siedzieliśmy na swoich miejscach w samolocie. Niall wziął mnie za rękę i wtedy zauważył pierścionek na moim palcu. Uśmiechnął się i spojrzał na mnie dziwnie mrużąc oczy.
- Resztę prezentu też masz na sobie? - spytał na co ja uderzyłam go w ramię. - To chyba oznacza nie...
Zaśmiałam się cicho i właśnie teraz uświadomiłam sobie, że nie spytałam go o to jaki jest ten pierścionek.
- Niall... - nie wiedziałam jak mam delikatnie o to zapytać... - Czy ten pierścionek... Jest "TYM" pierścionkiem?
- Nie rozumiem... - odparł zdezorientowany.
- No... - Boże czemu Ty to tak komplikujesz? - Czy ten pierścionek jest jakoś związany z naszą wczorajszą rozmową?
- Z jaką rozmową?? - spytał.
Zaraz go uduszę... A jeżeli tego nie zrobię to zacznę krzyczeć... No jak można tego nie rozumieć?? Dobra Lena spokojnie... Oparłam się o fotel i zaczęłam głęboko oddychać. Wdech... Wydech... Wdech... Wydech...
- Spróbujmy jeszcze raz... Rozmawialiśmy wczoraj o naszej przyszłości... Czy ten pierścionek ma z tym coś wspólnego?? - spytałam spokojnie...
- Ale, że co?
- AAAAAAAAAAAAAAA!!! Niall do jasnej cholery! Czy to jest pierścionek zaręczynowy?! - O jaaacie... Ja na serio nie potrafię panować nad swoimi emocjami. Blondyn popatrzył na mnie jak na jakąś opętaną czy coś, a ja powoli zaczęłam się uspokajać... Teraz to już nie chciałam wiedzieć jaki to był pierścionek... Teraz to ja się obawiałam, że Niall uzna mnie za wariatkę i zostawi gdzieś w Irlandii, albo jeszcze lepiej wypchnie z samolotu... Na dodatek w wszyscy przestali rozmawiać i zapanowała grobowa cisza... Miałam wrażenie, że wszyscy patrzą się na nas... Zaczynałam się robić czerwona na twarzy, a Niall nadal patrzył na mnie oszołomiony.
- Niee... To znaczy jeżeli bardzo chcesz to może być zaręczynowy, ale wyobrażałem to sobie trochę inaczej... - odparł w końcu...
Oczywiście... Nie ma to jak zrobić z siebie idiotkę... Przecież wiedziałam, że Niall zaplanowałby to inaczej... To nie... Coś mnie podkusiło, żeby zapytać... Ale ja nie spytałam... Ja na niego nawrzeszczałam... Boże... Jak można być taką sierotą?? No jaaak?!?
- Niall przepraszam Cię... Po prostu od wczoraj dręczy mnie to pytanie... Nie byłam pewna... Bo cała ta rozmowa, że kiedyś będziemy rodziną i tak dalej, a później znalazłam pierścionek i to nie byle jaki tylko złoty... Nie wiedziałam co mam o tym myśleć... Dlatego postanowiłam spytać... A Ty nie mogłeś tego tak po prostu zrozumieć co spotęgowało u mnie ciekawość, a zarazem złość... Dobrze, że ten pierścionek nie był zaręczynowy, bo... Ja mam dopiero 16 lat i to dla mnie zbyt wcześnie... - mówiłam, mówiłam, aż w końcu Niall skutecznie mnie uciszył to znaczy wpił się w moje usta... Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Czy to jest możliwe, że ja z każdą minutą kocham go coraz bardziej... Odsunęliśmy się od siebie. Blondyn popatrzył mi prosto w oczy.
- Lenko ja wszystko rozumiem... Nie musisz się tłumaczyć, ani nic z tych rzeczy. Tylko błagam... Nie krzycz tak więcej, bo zawału dostanę...
Znów się uśmiechnęłam i dałam mu szybkiego całusa w policzek. Teraz spokojnie zamknęłam oczy.

Wysiadamy z samolotu i odbieramy nasze bagaże. Okazuje się, że brat Niall'a przyjechał po nas na lotnisko. Kiedy nas zobaczył, podszedł szybkim krokiem i przytulił Blondyna. Po długotrwałym uścisku Greg spojrzał na mnie i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Nie zauważyłam aprobaty na jego twarzy. No taaak. Czego innego mogłam się spodziewać? Bez słowa wsiedliśmy do samochodu  i w milczeniu przejechaliśmy całą drogę. Drzwi otworzyła nam mama Blondyna. Uściskała syna, a mi podała rękę, którą zaraz wytarła w fartuch. Nie wiem czy przeżyję powitanie jego ojca. Mama i Greg zaprowadzili mnie do salonu, a Niall gdzieś zniknął. Usadzili mnie w głębokim fotelu i cała trójka stanęła nade mną...
- Lena, Leena... - ich głosy były tak złowrogie, że miałam ochotę stamtąd uciekać jak najdalej...

-Lena!
Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą twarz Niall'a... To był tylko zły sen! Bogu dzięki... Odetchnęłam głęboko kilka razy i skupiłam wzrok na moim chłopaku.
- Za chwilę lądujemy - powiedział już spokojniej, a ja nadal oszołomiona kiwnęłam tylko głową. A co jeżeli mój sen się spełni? A jeżeli tak to jak się zakończy? Niall powiadomił mnie, że Greg już czeka na nas na lotnisku. Zapowiada się ciekawie.

****

Jesteśmy na lotnisku w Irlandii. Widoki przepiękne, a wszystko to przykryte małą warstewką białej pierzynki... Odebraliśmy swoje bagaże i powoli ruszyliśmy do miejsca, w którym czekał na nas brat Horan'a. Po niecałych dziesięciu minutach moim oczom ukazał się wysoki, uśmiechnięty brunet o znajomych,
błękitnych oczach. Podeszliśmy bliżej. Przygotowywałam się psychicznie na ten mrożący krew w żyłach wzrok. Po chwili chłopcy już byli w swoich objęciach. Żołądek mi się skręcał ze strachu, w gardle miałam gulę wielkości jabłka i czekałam na pogardliwe spojrzenie Greg'a. Kiedy zakończyli uściski starszy Horan spojrzał na mnie i... uśmiechnął się.
- Miło Cię w końcu poznać, przyszła szwagierko... - powiedział, mrugnął i dał mi całusa w policzek. Nieee... To się nie dzieje naprawdę... Uszczypnęłam się delikatnie i poczułam ból... W takim razie nie śpię! Czyli to wszystko co się przed chwilą stało było rzeczywistością. Odetchnęłam z ulgą.
- I wzajemnie - tylko tyle zdołałam wypowiedzieć po czym uśmiechnęłam się lekko.
Greg wpakował nasze walizki do auta i po chwili jechaliśmy już do ich rodziców... Chłopcy rozmawiali, a ja prowadziłam dialog wewnętrzny. To, że brat Niall'a mnie, hmmm, akceptuje nie oznacza, że tak samo zareagują jego rodzice. Jednak trochę lepiej  czułam się z myślą, że starszy Horan mnie raczej lubi. Nim się spostrzegłam samochód zatrzymał się przed całkiem dużym domem.
- Jesteśmy na miejscu - usłyszałam głos mojego chłopaka. I znów ten ogromny stres. Mój dżentelmen otworzył mi drzwi, a ja niepewnie wysiadłam. Ledwo dotarłam do drzwi na trzęsących się nogach. Niall przycisnął biały przycisk dzwonka. Gdybym nie trzymała dłoni Niall'a to już bym dawno uciekła. Drzwi otworzyły się i w progu stanęła kobieta o pięknych blond włosach. W ogóle była bardzo ładna. Już wiem po kim Niall odziedziczył urodę.
- Synku... - szepnęła i wtuliła się w mojego ukochanego. Po długim uścisku przyszła kolej na przedstawienie
mnie. Myślałam, że za chwilę zemdleję. Przed oczami przelatywały mi urywki mojego snu.
- Mamo to jest właśnie moja dziewczyna, Milena Lis.
Moje usta wygięły się w mało szczerym uśmiechu. Wyciągnęłam rękę w stonę kobiety, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę. No tak. Czyli sen zaczyna się spełniać... Chociaż nie do końca, bo w nim mama Niall'a podała mi rękę... Gdy tylko to pomyślałam od razu cofnęłam rękę, a pani Horan zaśmiała się cicho i mnie przytuliła. Tak po prostu w jednej chwili już byłam w jej objęciach. Jej słodkie perfumy lekko drażniły mój nos, a "ciepło" bijące od niej ogrzewało moje serce. Kiedy już się od siebie odsunęłyśmy, wszyscy weszliśmy do środka. Ja, Niall i Greg zdjęliśmy wierzchnie ubrania i kierując się za "mamą" przeszliśmy do salonu. Na kanapie siedział mężczyzna. Jak się domyślałam tata Niall'a. Może mój ukochany jest podobny do mamy, ale oczy to na pewno odziedziczył po tacie! Kiedy nas zauważył, wstał i ruszył w naszym kierunku. Stanął przed nami i patrzył raz na Niall'a, raz na mnie. W końcu objął ramieniem Blondyna i powiedział:
- Witaj w domu synu...
Kolejne przedstawianie mnie i kolejne miłe przyjęcie. Uśmiechnęłam się... Nie miałam racji obawiając się jak rodzina Niall'a zareaguje na mój widok i charakter.  Miałam łzy wzruszenia w oczach. Moi rodzice nigdy mnie w taki sposób. To znaczy wcześniej, bo teraz wszystko się zmieniło.
- Niall zanieś walizki do Twojego pokoju, a Ty Milenko... Hmmm... Co ty możesz robić w tym czasie kiedy będę przygotowywać obiad - w moje rozmyślania "wkroczył" miły głos mamy Blondyna.
- Mogę pani pomóc - powiedziałam, a ona skarciła mnie wzrokiem. Trochę się przestraszyłam... Może nie lubi gdy ktoś oferuje jej swoją pomoc.
- Umówmy się tak: ja jestem Maura, a to jest Bobby - wskazała na swojego męża.
Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się.
- W takim razie wszyscy mówią na mnie Lena - odparłam troszkę śmielej.
- No więc Leno chodźmy do kuchni.
Zgodnie z poleceniem Maury poszłam do kuchni, a Niall z walizkami udał się do swojego pokoju.
Po chwili obie miałyśmy już na sobie fartuszki. Gotowałyśmy, rozmawiałyśmy, "wspominałyśmy". Nigdy nie sądziłam, że "zaprzyjaźnie się" z mamą mojego chłopaka. Ale jak tu jej nie lubić?? Ona jest cudowna, miła, kochana. Jak ja mogłam pomyśleć, że ona mnie nie polubi?? Po prostu wreszcie los się do mnie uśmiechnął i zaczynam mieć szczęście...
- Do kuchni zajrzał Niall i na nasz widok wyszczerzył swoje ząbki.
- Jak miło zobaczyć dwie najważniejsze kobiety w moim życiu, które najzwyczajniej w świecie sobie plotkują.
Na jego słowa zarumieniłam się i spuściłam głowę, a on tylko się zaśmiał... Co on taki radosny??
- Przygotuj stół w jadalni. Niech Greg Ci pomoże - powiedziała Maura, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Tak jest! - odpowiedział Blondyn i już go nie było.
Po 20 minutach siedzieliśmy przy stole i jedliśmy obiad. Niall opowiadał różne historie o przygodach z chłopcami lub wspominał różne nasze przeżycia. Bardzo miło spędziliśmy ten czas. Po obiedzie Blondynek zaproponował, że zabierze mnie na spacer po okolicy. Bardzo chętnie się zgodziłam. Tylko głupio mi było zostawiać mamę Niall'a z myciem naczyń, ale ona nie miała nic przeciwko. Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy.
Niall splótł nasze dłonie i tak powoli szliśmy. Blondyn mówił mi co się zmieniło, a ja oglądałam całą okolicę. Tu jest przepięknie. W ogóle nie odczuwało się, że jest zima. Świeciło słońce, wszędzie było zielono... No może gdzieniegdzie było troszeczkę śniegu, ale to tylko znikoma ilość białego puchu, który pada u nas w Polsce... W pewnym momencie spostrzegłam, że z naprzeciwka ktoś idzie. Jednak osoba ta była zbyt daleko bym mogła swierdzić czy to chłopak, czy dziewczyna. Dopiero po kilku minutach okazało się, że to czerwonowłosa nastolatka mniej więcej dziewiętnastoletnia. Kiedy była jakieś dwa
metry przed nami przystanęła i wpatrzyła się w Blondyna.
- Niall? Niall Horan? - wypowiedziała po chwili imię i nazwisko mojego chłopaka z ogromnym zdziwieniem, a także podekscytowaniem

****************************************************************
Witam, witam! Przepraszam Was za to, że wczoraj Wam narobiłam nadziei na ten rozdział, ale niechcący zamiast zapisać to go opublikowałam. No cóż... Ale udało mi się to odkręcić i jest dziś... Druga rzecz, za którą przepraszam to jest muzyka w tle. Nie jestem pewna czy odpowiednio pasuje do tego rozdziału, ale kończą mi się pomysły... Przejdźmy do rozdziału. Co o nim sądzicie? Czego się po nim spodziewaliście, a czym Was zawiodłam?? Jak myślicie, kim jest czerwonowłosa dziewiętnastolatka?? Piszcie swoje pomysły w komentarzach, bo czasami są bardzo ciekawe i zaskakujące!!! Dziś ten rozdział jest troszkę krótszy, ale myślę, że to zrozumiecie, bo przecież jest to pierwsza część... Dobra najwyższy czas zakończyć tę notkę. Proszę o komentarze, głosy w ankietach, obserwacje i polecanie mojego bloga! Z góry wszystkim dziękuję! Do jutra!

Pozdrawiam!!! <3

MiLenka Lis.

1 komentarz:

  1. Ooooo jejku, jejku, jejku! Jaki uroczy, mały, uroczy, troszkę zawstydzony, uroczy, może ciut przestraszony... Czy wspomniałam, że uroczy? Nie? No więc uroczy szkrab!!!
    Nie ma to jak nic nie kapujący chłopak, gdy chodzi o takie rzeczy. Chociaż w sumie mogłam domyślić się, że oświadczyny będą bardziej magiczne i wyjątkowe. Ciekawa jestem czy, kiedy i jak to zrobi...
    No już myślałam, że jej tam nie zaakceptowali.. Masz szczęście, że to był tylko sen! :D
    No i dręczące mnie pytanie: Kto to jest??? Mam nadzieję, że to tylko jakaś fanka, która nie zakłóci im świątecznej atmosfery. Ale znając Ciebie, to nie będzie takie oczywiste, to może być każdy, jego kuzynka, była dziewczyna, przyjaciółka sprzed XF czy jeszcze ktoś inny. Zdaję się na Twoją pomysłowość...
    Do jutra, gdzie to wszystko się wyjaśni :D

    OdpowiedzUsuń