18 sie 2014

Rozdział XXVI

Witajcie! Jeśli śledzicie wszystkie informacje i komentarze to wiecie już, że postanowiłam dokończyć bloga mimo wszystko... A nawet wstępnie zapowiem, że mam już plany i ochotę na jeden albo dwa kolejne blogi... Ale do tego jeszcze troszkę. Jak na razie zakończmy ten raz a dobrze ;) Dziękuję Eragona aa i Forever Yours za wsparcie i miłe słowa, które zmotywowały mnie do dalszego działania!!! To właśnie im dedykuję ten rozdział... Chyba przestanę żebrać o komentarze... Jeśli się komuś spodoba to sam będzie wiedział co zrobić, a jeżeli nie to nic... Będę się cieszyć z tych dwóch stałych komentatorek!!! <3 Dobrze no więc... Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału ;)


 *Lena* 20. 12. 2012 r. KLIK
Otworzyłam oczy i już wiedziałam, że ten dzień będzie ciężki. W życiu każdej nastolatki przychodzi taki czas, że nie ma się na nic ochoty, że można byłoby płakać z byle powodu, tak zwana "Chandra Gigant" No i mnie dopadła właśnie dziś. Spojrzałam za okno: ponuro, chłodno, deszczowo = masakrycznie. To jeszcze spotęgowało mój zły humor. Nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Tu mi było cieplutko i przyjemnie...
 No, ale była już 11.00, obiecałam Niall'owi, że pomogę mu w porządkach, a musimy się wyrobić do 13.00, bo razem z chłopcami  mają jeszcze jakąś próbę. No niestety. Oni zaczynają swój urlop dopiero dwudziestego drugiego grudnia. Z wielkim ociąganiem wyszłam z łóżka. Narzuciłam tylko pled na kołdrę. Poszłam do łazienki i umyłam twarz zimną wodą. Myślałam, że to mnie orzeźwi. Efekt nie był jakiś powalający, ale w pewnym stopniu się rozbudziłam. Wróciłam do pokoju i założyłam dresy. Nie miałam ochoty na nic... No, alem musiałam się ogarnąć, więc zrobiłam jeszcze lekki makijaż (podkład i tusz) i zeszłam na dół. Nie byłam głodna... Napiłam się tylko wody, założyłam adidasy oraz kurtkę i powędrowałam do chłopców. Drzwi otworzył mi Lou. Na mój widok powiedział:
- Czyli wróciliśmy do normalności...
- Hej! Również miło Cię widzieć. I co masz na myśli? - odparłam. Nadal stałam w progu i marzłam, ale Tomlinson nie był na tyle wspaniałomyślny, żeby mnie wpuścić do środka.
- Myślałem, że codziennie będziesz nas oszałamiać swoją urodą, a jednak...
- No wiesz! Twierdzisz, że jestem brzydka, kiedy jestem naturalna?
- Niee... Ale wczoraj wyglądałaś ss...
- Przypominam, że masz dziewczynę, a jeden z Twoich przyjaciół to mój chłopak - przerwałam mu i weszłam do środka zwinnie go omijając. Nikogo nie było ani w kuchni, ani w salonie więc od razu po zdjęciu butów i kurtki pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju Niall'a. Chyba mnie nie usłyszał, bo nadal siedział na środku pokoju i rozpakowywał walizkę. Podeszłam do niego na palcach, kucnęłam i zakryłam mu oczy dłońmi.
-Louis weź się ogarnij - usłyszałam z jego ust  i nie mogłam się już powstrzymać. Wybuchłam śmiechem.
-Lenka? - spytał i zdjął moje dłonie. Odwrócił głowę, a kiedy mnie zobaczył, rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Piszczałam, próbowałam się jakoś spod niego wydostać, ale nie miałam tyle siły, tym bardziej, że się śmiałam. Po dwóch minutach do pokoju wpadł rozwścieczony Harry.
- Moglibyście się ogarnąć? Głowa mnie boli! - krzyknął.
- Było tyle nie pić wczoraj - odparł ze śmiechem Niall, a ja mu zawtórowałam.
Loczek nie znalazł ciętej riposty więc zgromił Blondyna swoim spojrzeniem i wyszedł, a my nadal chichocząc zabraliśmy się do pracy. Najpierw rozpakowywanie i segregowanie ubrań. Następnie kurze, układanie na półkach, na sam koniec odkurzanie. Uporaliśmy się ze wszystkim w godzinę. O 12.30 usatysfakcjonowani zeszliśmy na dół. Chłopcy już się zbierali na tę próbę. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać, więc szybko pożegnałam się z Niall'em i wróciłam do domu. Kiedy tylko przekroczyłam jego progi powróciła "Chandra Gigant". Rozebrałam się z okrycia wierzchniego, zrzuciłam buty i powędrowałam do kuchni. Nie chciało mi się gotować. Przeszukałam szafki, gdzie znalazłam tylko czekoladę truskawkową i czipsy. To mi wystarczyło. Zrobiłam sobie gorącą herbatę i z tym ekwipunkiem poszłam do pokoju. Postawiłam wszystko na mojej nocnej szafce i podeszłam do mojego "Czytelniczego Kącika". Tak nazywałam  jedną ścianę, przy której stała szafka z moimi książkami. Przeglądałam mój niemały zbiorek i zdecydowałam się na przywiezioną z Polski książkę pt. "Za minutę pierwsza miłość". Opowiada ona o przygodach grupy uczniów siódmej klasy (2 gim.) i rodzących się wśród nich pierwszych, nieśmiałych uczuciach. Tak troszkę wzięło mnie na wspomnienia. Rzuciłam się na łóżko, zapaliłam świecę zapachową, przykryłam kocem i z kubkiem
gorącej herbaty w dłoni "przeniosłam się" do Warszawy. Z czytelniczego transu wyrwał mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Automatyczne spojrzenie na zegarek 16.30 - codzienne pogaduchy z rodzicami, Odebrałam i usłyszałam głos mamy:
- Hej Córeczko! Przepraszamy, że wczoraj nie zadzwoniliśmy... Przed świętami urwanie głowy w pracy, ale to nieważne. Dziś wszystko nadrobimy. Aha. Jesteś na głośno mówiącym.
- Hej Mamciu! Hej Tatku! Nic się nie dzieje... Wczoraj akurat nie miałabym czasu na rozmowy, bo cały dzień się szykowałam na galę.
- A właśnie... Opowiadaj jak było. Ze zdjęć widzieliśmy, że dobrze się bawiłaś - powiedział tata.
- I ślicznie wyglądałaś - dopowiedziała mama.
- Ach dziękuję. Rzeczywiście było bardzo fajnie... Wytańczyłam się...
- No to cudownie. A co teraz porabiasz - kolejne pytanie z ust kochanego ojczulka.
- Siedzę pod kocem, czytam i obżeram się słodyczami - zaśmiałam się do słuchawki
- Te Mała... Święta za cztery dni, a Ty się obijasz..
- O wypraszam sobie... W sobotę posprzątałam cały dom, a dziś pomagałam Niall'owi w porządkach. Teraz odpoczywam, ale jutro już się zabieram za gotowanie.
- Moja samodzielna córcia... Stęskniłam się za Tobą - powiedziała mama
- Widzimy się już za tydzień i trzy dni...
- No taaak. Kochanie pozdrawiaj Niall'a i resztę. Do usłyszenia jutro.
- Dziękuję, na pewno przekażę. Do jutra.
Rozmowa dobiegła końca. Humor mi się poprawił. Spojrzałam za okno. Powoli robiło się już ciemno. Na szafce leżało już pół czekolady, pół paczki czipsów i pusty kubek po herbacie, a do końca książki zostało mi piętnaście stron. Przeczytanie ich zajęło mi około godziny. Zrobiło się już naprawdę ciemno. Pokój
rozświetlał tylko płomień świecy. O 18.00 mój żołądek uświadomił sobie, że oprócz słodyczy nic innego mu dziś nie dostarczyłam. Byłam zmuszona wyjść z łóżka i zrobić kolację. Kiedy byłam w kuchni i zajrzałam do lodówki zobaczyłam w niej tylko światło. No tak... Miałam dziś zrobić większe zakupy. Wpadłam na pewien pomysł. Wróciłam na górę, wzięłam telefon i zadzwoniłam do Niall'a.
- Hej Kochanie! Właśnie wracamy. - usłyszałam znany mi głos.
- To bardzo dobrze się składa. Musimy zrobić zakupy...
- Oo! Uwielbiam zakupy! Przyjdź do nas za jakieś 10 minut.
- Ok.
Rozłączyłam się. Podeszłam do szafki i wybrałam "TO!" Przebrałam się w ekspresowym tempie, poprawiłam makijaż. Z torebką na ramieniu zbiegłam po schodach. Założyłam kurtkę, a na nogi kozaki  i powędrowałam do chłopców, zamykając uprzednio drzwi na klucz. Tym razem po otworzeniu drzwi ujrzałam roześmianą twarzyczkę mojego ukochanego. Wpuścił mnie do środka po czym wpił się w moje usta.
- Fuuuu! - przerwał nam głos Harry'ego. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w jego stronę - Moglibyście się nie obściskiwać na środku korytarza - powiedział. W jego oczach nie było obrzydzenia, wręcz przeciwnie zielone tęczówki wyrażały ból i smutek. No taak. On mnie kocha. Rzeczywiście to  nie był dla niego przyjemny widok.
- Potrzebujesz czegoś ze sklepu - spytałam zmieniając temat.
- A co? Zakupy przedświąteczne? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Tak jakby.
-O! No to świetnie... Bo mam całą listę... Skoro mam przygotować kolację wigilijną.
- Że coo?? - spytałam z ogromnym zdziwieniem - To ja mam zająć się potrawami na Wigilię.
- Chyba śnisz - powiedział Harry
- Raczej Ty!
Zgromiliśmy się spojrzeniami.
-Co tu się dzieje? - Zaistniał spór i Daddy spieszy na ratunek.
Niall wyjaśnił całą sprawę Liam'owi, a ja w tym czasie dalej kłóciłam się z Harrym.
- SPOKÓJ!!! - wydarł się Payne. Ze strachu i zaskoczenia, aż podskoczyłam - Zachowujecie się jak dzieci! Lena zrobi sześć potraw polskich, Harry zrobi sześć potraw brytyjskich.
Ja go uwielbiam. Podziwiam to, że zawsze znajdzie odpowiednie rozwiązanie. Kiedy upewnił się, że spór zakończony, wrócił do siebie. Do sklepu pojechaliśmy we trójkę. Niall szedł z koszykiem, a ja i Harry na przemian wrzucaliśmy jakieś produkty. Po godzinie staliśmy przy kasie. Wzięliśmy dwie siatki i każdy wrzucał "swoje" produkty do własnej reklamówki. Niall patrzył i się z nas śmiał.
Tak naprawdę to sama miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale z udawaną powagą wyszłam z marketu i wsiadłam do samochodu. Wróciliśmy do domu. To znaczy Harry poszedł do chłopaków, a ja z Niall'em do siebie. Schowaliśmy produkty, które miały być wykorzystywane od jutra, a na stole zostawiliśmy żywność potrzebną do zrobienia kolacji. Umyliśmy ręce i zaczęliśmy pichcić. 20 minut później na talerzach leżały po trzy "mini pizze". Jedliśmy, popijaliśmy herbatą, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Następnie umyliśmy naczynia i poszliśmy do mnie. Postanowiłam przebrać się w piżamy. Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż i zmieniłam ubrania. Kiedy wróciłam do pokoju, Niall już leżał na moim łóżku. Położyłam się obok niego.
- Kocham Cię jak się złościsz - wyszeptał ni z tego, ni z owego.
- Taaak? Mam się na Ciebie złościć?
- Nie dokończyłem. Jak się złościsz na Harry'ego.
- Oj Ty, Ty... Nie przypominaj mi o tym, bo mi się humor pogorszy znów.
- Ok. Już nic nie mówię.
I rzeczywiście zamilkł na dobre. Objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Czując jego ciepło i zapach perfum zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A właśnie... W którymś komentarzu wspomniałam o ulepszeniu rozdziałów... Chodziło mi oczywiście o zdjęcia i różne gify. Co o tym myślicie?? Lepiej jest tak czy bez tych wszystkich obrazków?? Napiszcie mi w komentarzu co o tym myślicie... Aha i jak podoba Wam się piosenka, bo mi na początku nie bardzo przypadła do gustu, a teraz po prostu ją uwielbiam ;) Dobra koniec tego bezsensownego gadania... Kolejny rozdział powinien być w piątek lub sobotę!

Pozdrawiam!!!

MiLenka

:* :* :* :* <3 <3 <3 <3







3 komentarze:

  1. Moje kochane "Possibility" <3 Jest świetna, idealnie wprowadza nastrój, gdy nic mi się nie chce :D
    Jestem Ci wielce wdzięczna, że jednak zmieniłaś zdanie. To jak idealny prezent pod choinkę, skoro już jesteśmy w świąteczym klimacie :D
    Coś czuję, że rozpętała się niezła wojna. Ciekawi mnie kto z nich ją wygra, będzie to bardzo interesujący pojedynek, normalnie na samą myśl zacieram ręce.
    Jeśli chodzi o gify, to są idealnym uzupełnieniem całej treści, wszystko razem jest cudne.
    Dużo weny i dalszych ciekawych pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Jak już wcześniej wspomniałam też ostatnio się w niej "zakochałam"
      2. No jednak nie mogłam tak tego zakończyć... Tyle miłych słów i od Ciebie, i to wsparcie i zrozumienie ze strony Forever Yours bardzo mnie zmotywowało i polepszyło humor.
      3. Mimo, że nie lubię za bardzo tej piosenki pozwolę sobie zacytować "Będzie, będzie się działo!!!"
      4. Mnie również podoba się z takim ulepszeniem, ale wolałam zapytać... ;)
      5. Dziękuję bardzo! Na pewno się przyda!!!
      POZDRAWIAM!!! <3

      Usuń
  2. Rozdział mega! Podoba mi się to ulepszenie, naprawde świetny pomysł. :) ojoj, czyżby Harry był zazdrosny? Może być naprawde ciekawie :D
    Bardzo się cieszę, ze nie kończysz opowiadania. :* wciągnęło mnie ono na maxa!
    Życzę weny. ❤
    Forever Yours.

    OdpowiedzUsuń