22 sie 2014

Rozdział XXVII

Heeej Miśki!!! :D Normalnie jestem w takim szoku, że postanowiłam Wam dodać rozdział już dzisiaj... Mam nowego obserwatora!!! A na dodatek jak wcześniej dziennie było po 10-15 wejść to przedwczoraj mieliśmy ich 59, a wczoraj 35!!! No normalnie Was uwielbiam i zaczynam widzieć pozytywy tego, że nie zakończyłam opowiadania w tym momencie :D Proszę jeszcze o głosowanie w ankietach i więcej komentarzy!!! Dziękuję oczywiście Forever Yours i Eragona aa, które cały czas są ze mną!!! <3 No dobrze we wstępie chyba tyle... Zapraszam do przeczytania rozdziału i notki pod nim :D

Aha. Mądra ja po długim czasie obczaiła co i jak trzeba zrobić, żeby linki otwierały się w nowej karcie... Teraz wystarczy tylko kliknąć i będzie dobrze :D

*Lena* 21.12.2012  [KLIK!]
Obudziłam się dość wcześnie, bo  o 8.30. No, ale wczoraj również wcześniej poszłam spać. Dziś pierwszy dzień gotowania świątecznych potraw. Leżałam i myślałam co mam zrobić. Postanowiłam, że dziś upiekę dwa ciasta. Wstałam cicho żeby nie obudzić Niall'a. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. W szlafroku i w turbanie na głowie wróciłam do pokoju. Niall już nie spał. Siedział przy biurku i wpatrywał się w czarny ekran laptopa. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Kochanie jak Ty ładnie wyglądasz - mruknął mi do ucha i po chwili przeniósł swoje wargi na moją szyję, a swoimi rękami rozwiązywał pasek mojego szlafroka.
- Niall... Nialler... Przestań - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Zrobił minkę smutnego szczeniaka, lecz ja byłam nieugięta. Podeszłam do szafki i zaczęłam szukać ubrań. Blondyn bez słowa zszedł na dół. Kiedy wybrałam strój ponownie poszłam do łazienki. Szybko się przebrałam i powędrowałam do kuchni. Niall stał przy kuchence i coś nucił... Podeszłam do niego i przytuliłam go. Nic sobie z tego nie robił... Nie odezwał się, nie odwrócił... Nic! Zrobiło mi się trochę głupio i smutno...
- Niall... Kochanie przepraszam. Bardzo Cię kocham, ale przecież wiesz, że...
Odwrócił się, spojrzał na mnie i położył mi palec na ustach przez co się uciszyłam
-Wiem... Wszystko rozumiem. Również bardzo Cię kocham i przepraszam za moje humorki i odgrywanie jakichś scenek - powiedział Niall
Wzięłam jego twarz w swoje dłonie, a on złożył na moich ustach pocałunek. Po chwili na swoich plecach poczułam jego ręce. Zamknęłam oczy. Blondyn przenosił swoje pocałunki na moją szyję, a ja oplotłam swoimi ramionami jego barki. Było cudownie. Znów motylki zaczęły fruwać w moim brzuchu... Pocałunek trwał i może trwałby dłużej gdyby do mojego nosa nie dotarła woń przypalającego się ciasta. Odsunęłam się od Niall'a i spojrzałam na patelnię. Ujrzałam zwęglony placek... Chociaż...To już nawet na placek nie wyglądało.  Od razu wyłączyłam gaz.
-Szlag! - powiedział zdenerwowany Niall, a ja wybuchłam śmiechem.
-Może ja zajmę się gotowaniem hmm??
- Tak chyba będzie najlepiej... A właśnie... Dzwonił Lou i powiedział, że o 10.00 mamy przyjść do nich ze wszystkimi produktami.
- Ale po co? - spytałam ze zdziwieniem i ponownie spojrzałam na Blondyna.
-Nie chciał mi nic więcej powiedzieć - odparł Niall.
Umyłam patelnię i ponownie zaczęłam smażyć naleśniki. W mojej głowie pojawiały się przeróżne myśli i pytania. Co oni wymyślili? Po co mam zabierać wszystkie produkty do nich, przecież mam kuchnię... Nic nie wiem... Niem mam zielonego pojęcia na jaki wspaniały pomysł dziś wpadli. No cóż przekonam się za, spojrzałam na zegarek, godzinę. Przerzuciłam naleśnika na talerz i zajęłam się kolejnym. Po piętnastu minutach na stole stała "sterta" okrągłych placków. Wyjęłam z lodówki nutellę i dwa dżemy. Każdego naleśnika posmarowałam innym "nadzieniem".  Musi być jakaś różnorodność nie? Niall w tym czasie zrobił herbatę. Zasiedliśmy do stołu i powoli zjadaliśmy śniadanie. Po skończonym posiłku wstawiłam naczynia do zmywarki i razem z Blondynem zaczęłam pakować produkty... I znów pytania... Po co to wszystko tam targać?? Jaki jest tego cel? Na te pytania znajdę odpowiedzi dopiero u chłopaków. Pięć minut przed dziesiątą wyszliśmy. Zapukaliśmy, a drzwi otworzył nam uchachany Zayn.
- Hahahaha! Heej!
- Czeeeść? - powiedziałam niepewnie i byłam jeszcze bardziej zdziwiona. Czarnowłosy nic już nie powiedział, tylko wpuścił nas do środka i kiedy pozbyliśmy się wierzchnich ubrań zaprowadził nas do kuchni. Weszliśmy do pomieszczenia, a ja zamarłam. Na środku stał ogromny stół przedzielony na dwie równe połowy białą taśmą. Na jednej części stały już jakieś produkty, druga była pusta. Powoli domyślałam się o co w tym wszystkim chodzi, ale jednak wolałam, żeby mi to wyjaśnili. Po chwili przyszli wszyscy: Zayn, Liam, Lou i Harry. Loczek staną przy stole jakby nigdy nic... Najwidoczniej on został wtajemniczony w cały ten plan, a ja wodziłam wzrokiem po reszcie i czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienia. W końcu odezwał się Louis.
- Lenko... Postanowiliśmy, że zrobimy pojedynek na gotowanie... Skoro już się założyliście to czemu nie zrobić tego hmm profesjonalnie... Harry zajął już swoje miejsce pracy. Musicie teraz uzgodnić co dziś zrobicie, bo raczej nie uda Wam się upichcić wszystkich jednego dnia.... No więc macie pięć minut na dogadanie się w tej kwestii. Podeszłam do Styles'a i zaczęliśmy się konsultować po cichu. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej zacząć od ciast. Poinformowaliśmy chłopców o naszej decyzji.
- No dobrze! Macie dwie godziny. Każdy w tym czasie musi przygotować jedno ciasto. Jeżeli ktoś się nie wyrobi jest tak jakby zdyskwalifikowany. Aha! Rozstrzygnięcie konkursu odbędzie się w wigilię.
- Ok. - powiedzieliśmy jednocześnie. [Zmień piosenkę: KLIK ]
Szybko wyjęłam produkty potrzebne do zrobienia piernika. Kiedy oboje byliśmy gotowi, Lou znalazł swój
mikrofon, a Zayn włączył kamerkę w telefonie, mogliśmy wreszcie zacząć pojedynek. Zaczęłam przypominać sobie przepis, którego ostatni raz używałam na wigilię w tamtym roku kiedy pomagałam Werci. Spokoojnie... Jak to szło?? W mojej głowie pojawiła się strona z dużego zeszytu z przepisami... Hah! Dobrze mieć pamięć fotograficzną... Równiutkie literki układały się w calutki przepis, a ja według niego wrzucałam składniki do miski. Trochę rozpraszały mnie komentarze Louis'a, który biegał po całej kuchni i kamera Zayn'a skierowana prosto na nas, ale bardziej skupiałam się nad tym co robię. Co jakiś czas spoglądałam na połowę Kucharza Loczka. Muszę przyznać, że całkiem dobrze sobie radził. Jednak to ja miałam przewagę. Właśnie kończyłam mieszać ciasto, a on dopiero zagniatał swoje. Przelałam masę do formy, ostentacyjnie podeszłam do piekarnika i włożyłam do niego blaszkę.
- Ciasto Lenki właśnie zaczęło się piec. Harry ma jeszcze godzinę i piętnaście minut. W każdym bądź razie pamiętajmy, że liczy się smak, a nie szybkość wykonania - mówił Lou i tym sposobem odebrał mi trochę pewności siebie, ale nie dałam tego poznać po sobie. Za to Harry'ego podniosły na duchu i nadal nie śpiesząc się "pracował". Dokładnie ułożył jedną część ciasta na spód blaszki, następnie nałożył na nie jakąś masę, a na wierzchu umieścił drugą część ciasta, po czym umieścił blaszkę w piekarniku "piętro" wyżej". Teraz Zayn przeniósł "kamerkę" pod samą kuchenkę i przez calutką godzinę kręcił jak oba ciasta rosną. Ja, Harry, Niall i Liam śmialiśmy się z Louis'a, który dosłownie zaczął rozmawiać z naszymi wypiekami... Dzięki niemu przynajmniej atmosfera się rozluźniła. O 13.00 otworzyliśmy piekarnik. Po całej kuchni rozszedł się niebiański zapach. Aż mi się żołądek przekręcił z ochoty na zjedzenie, którego ciasta... Obydwa pięknie wyrosły i ogólnie wyglądały bardzo apetycznie. Tomlinson stwierdził, że to tylko dzięki niemu... Ponownie wybuchliśmy śmiechem... Muszę przyznać, że Loczek zna się na gotowaniu...
- Pojedynek w pewnym sensie uważam za zakończony. Tak jak wspomniałem na początku rozstrzygnięcie odbędzie się podczas konsumowania obydwu wypieków na wigilii... Werdykt wyda nasz Daddy. O wynikach poinformujemy Was na twitterze. - powiedział nasz komentujący, a Zayn skończył nagrywanie i wrzucił filmik na twittera. [Znów zmień piosenkę: KLIK!]
- Ok. To ja zabieram ciasto do siebie... Mam jeszcze tyle do zrobienia... - powiedziałam.
- Too ja idę z Tobą i będę Ci pomagać... - oznajmił Niall.
- Koteeek... Nie musisz... Poradzę sobie sama...
-Ależ ja chcę Ci pomóc, a nawet jeśli nie to mogę Ci dotrzymać towarzystwa..
- No chyba że tak... - powiedziałam... Pożegnałam się chłopakami, zabrałam ciasto i resztę produktów. W hallu założyłam buty i kurtkę po czym wyszliśmy razem z Niall'em. Po pięciu minutach byliśmy już u mnie. Znów zdejmowanie kurtki i botków... Szczerze mówiąc to już mam dość tego ciągłego ubierania i rozbierania.... Uroki zimy... Przeszliśmy do kuchni, postawiłam ciasto na blacie i ponownie zaczęłam rozkładać na stole potrzebne produkty. Tym razem do zrobienia makowca.  Taaak. Dziś dzień słodkości. Niall usiadł na jednym z krzeseł i patrzył na mnie, a ja zabrałam się za gniecenie ciasta. Pieczenie i gotowanie to dla mnie najcudowniejsze zajęcie. A już przed świętami... Ten nastrój, te wszystkie potrawy całkiem inne niż zwykle, na które czekamy cały rok. Każda jest na swój sposób wyjątkowa. Oj rozmarzyłam się... Kiedy ja wałkowałam ciasto, Niall nagle wyszedł, a po chwili wrócił z moją gitarą.
Nic nie powiedziałam tylko uśmiechnęłam się na ten widok. Teraz kuchnię wypełniało wspaniałe brzmienie gitary i cudny głos mojego chłopaka. Od razu lepiej mi się pracowało. Pół godziny później ciasto siedziało w piekarniku. Sprzątnęłam ze stołu i siadłam obok Niall'a. Cicho nuciłam każdą piosenkę razem z Blondynkiem i tak upłynęło nam kolejne pół godziny. Mogłam już wyjąć makowiec. Druga blaszka stanęła na blacie
- Kochanie od tych wszystkich zapachów tak zgłodniałeem... Może pójdziemy coś zjeść lub zamówimy pizzę? - spytał Niall.
- Zamówimy pizzę - zdecydowałam.
Blondynek kiwnął głową i wyjął telefon. Po chwili zamówienie zostało złożone. Piętnaście minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondynek poszedł otworzyć. To był dostawca pizzy. Niall zapłacił mu i zamknął drzwi. Poszliśmy na górę. Postanowiliśmy zjeść w moim pokoju. Usiedliśmy na łóżku, a tak dosłownie mówiąc to ja się na nim rozłożyłam i zaczęliśmy jeść... Było tak słodko i romantycznie, ponieważ karmiliśmy się wzajemnie. Przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Odebrałam i usłyszałam głos Werci.
- Hej Lenko!
- Hej Werciu! Co tam u Ciebie? - spytałam uradowana.
- A nic ciekawego... Od dziś mam przerwę świąteczną, jutro przyjeżdżam, święta już niedługo, śnieg pada...
- Mhmm... - mruknęłam cicho, ale po chwili zaczęło do mnie docierać to co powiedziała w tak szybkim tempie - Zaraz, zaraz... Że coo?? Przyjeżdżasz jutro? O której?
- No co??? Myślałaś, że nie przyjadę na święta... Lot mam o 9.30 więc będę o 12.00.
-Aaaa!!! - zaczęłam piszczeć jak jakaś wariatka.
- Ogłuchłam - powiedziała moja kochana siostrzyczka, a ja się roześmiałam.
- Boooże... Tyle mam Ci do powiedzenia...
- Już jutro będziemy rozmawiać o wszystkim... Cieszę się strasznie.... Wreszcie Was zobaczę po tylu miesiącach.
- A Zayn już wie? - spytałam olśniona
- Zaraz do niego zadzwonię...
- No to ok. To dzwoń, a ja już czekam... Papa...
- Do jutra!
Rozłączyłam się i z wielkim uśmiechem spojrzałam na Niall'a, a on patrzył na mnie dziwnym wzrokiem...
- Kochanie czy wszystko w porządku? Kto dzwonił?
Aha... Znów język polski sprawił, że mój chłopak ma mnie za wariatkę.
- W jak najlepszym... Wercia jutro przyjeżdża... - powiedziałam i cały czas się uśmiechałam, a w głowie już miałam milion myśli na temat co będziemy jutro robić. Chyba zajmiemy się kolejną częścią gotowania... Uszka, pierożki... Świetnie, że będę miała kogoś do pomocy.
- Lenko?? - zdałam sobie sprawę, że Niall cały czas coś do mnie mówił.
- Przepraszam kochanie... Wyłączyłam się... Mógłbyś powtórzyć?
Blondyn znów na mnie spojrzał, ale tym razem z czułością i uśmiechnął się. Pogłaskał mnie po policzku i po głębokim namyśle odezwał się ponownie:
- Mówiłem, że bardzo Cię kocham...
Wiedziałam, że chodziło o coś innego, ale skoro nie chciał powtórzyć to nie nalegałam.
- Również Cię kocham Słoonko! - odpowiedziałam i zmieniłam swoje "położenie". Rozłożyłam się obok Niall'a, a swoją głowę położyłam na jego kolanach. Blondyn głaskał mnie po głowie i opowiadał o wszystkim. O dniu dzisiejszym, o planach na jutro, o wyjeździe do Irlandii, o Sylwestrze... Ja słuchałam, potakiwałam i tonęłam w błękicie jego oczu. Uwielbiałam Go całego! Uwielbiałam jego głos, jego skupiony wzrok i jego piękny uśmiech. Mogłam tak sobie leżeć całą wieczność, czuć jego dotyk na moim ciele, jego oddech na mojej twarzy i szyi. Wtedy czuję się najlepiej. Zapadła cisza. Niall zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach soczysty pocałunek, który odwzajemniłam. Blondyn odsunął się ode mnie dopiero wtedy gdy zabrakło nam tchu. Zadzwonił telefon... Oczywiście mój. Niall spojrzał na zegarek i parsknął śmiechem, a ja odebrałam.
- No hej córeczko - usłyszałam głos mamy.
- Hej mamuś! Co tam?
- U nas nic ciekawego... Opowiadaj lepiej co u Was?
- Właśnie sobie leżymy z Niall'em. Zrobiłam dziś dwa ciasta. A teraz nie mam pojęcia co możemy porobić.
- Co ma znaczyć "leżymy z Niall'em"? - usłyszałam głos taty. Zaśmiałam się, bo wyobraziłam sobie jego zbulwersowaną minę.
- Spokojnie tato. Leżymy na łóżku i rozmawiamy.
- Noo... Może pooglądajcie coś, albo książki poczytajcie. Zajmijcie się czymś pożytecznym.
- Paweeł! - usłyszałam stłumiony, roześmiany głos mamy. - I co jeszcze powiesz - spytała ponownie.
- Że jutro przyjeżdża Weronika i pomoże mi w gotowaniu...
- O to bardzo dobrze, że będziesz miała kogoś do pomocy. Aha... Lenko, kochanie... Przez te dwa dni będziesz bardzo zajęta więc odezwiemy się w Wigilię.
- Znalazłabym trochę czasu dla moich kochanych rodziców, ale raczej tak będzie najlepiej...
- Tak nam się właśnie wydawało więc do usłyszenia..
- Papa!
Odłożyłam telefon na szafkę. Niall nadal chichotał... Uderzyłam go lekko w ramię i spytałam:
- Co możemy porobić?
Blondyn rozejrzał się po moim pokoju i zatrzymał wzrok na aparacie.
- Co powiesz na świąteczną sesję zdjęciową?
Mój ukochany uwielbia robić zdjęcia i chwalić się nimi na twitterze. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Zgodziłam się... Po pierwsze nic lepszego nie miałam do roboty, a po drugie strasznie mnie ciekawiło jak będzie wyglądała ta "sesja". Wstaliśmy z łóżka. Podeszłam do mojej szafki i schyliłam się do najniższej półki. Głęboko za ubraniami leżała schowana czapka Mikołaja. Jeden świąteczny rekwizyt już jest. Usłyszałam pstryknięcie i automatycznie się odwróciłam. Niall miał iskierki w oczach i wpatrywał się w aparat. Podeszłam do niego i zajrzałam mu przez ramię. Na małym ekraniku było zdjęcie... mojego tyłka...
- Jak tylko wrócę do domu ustawiam sobie to zdjęcie na tło... - powiedział roześmiany...
- Usuń to zdjęcie natychmiast! - powiedziałam podniesionym głosem...
- Nieee...
- Zemszczę się... - powiedziałam złowrogim tonem i złapałam poduszkę leżącą na łóżku. Zaczęłam nią
okładać Niall'a. Śmiał się, a na początku nawet bronił, później przestał... Nie miał już siły... Nie poddawałam się chociaż mnie też już zaczynały boleć ręce. Nie mogłam się poddać... Niall może wykorzystać to zdjęcie do niecnych planów i co ja później biedna zrobię hmm???
- Ok, ok. Usunę tylko przestań już! - wykrzyknął Blondyn. Ha! Wygrałam... Zaczęłam skakać po łóżku ze szczęścia... Niall posłusznie usunął zdjęcie, a ja ucałowałam go w policzek. Wracając do sesji... Poszliśmy na dół. W salonie, za firanką schowałam już lampeczki i bombki. Wyjęłam je i położyłam na dywanie.
- Możemy zaczynać - spytał Blondyn, a ja kiwnęłam głową na tak i założyłam na swoją czuprynę mikołajową czapkę. Ustawiłam się przy oknie, a Niall od razu zrobił mi fotkę... Nawet nie zdążyłam się uśmiechnąć. Podeszłam do niego i zobaczyłam zdjęcie... "Naburmuszona" Milena z zezem i w czerwonej czapce... Taak... Rzeczywiście oddaje moją urodę... Parsknęłam śmiechem, a Niall dołączył do mnie.
- Kochanie zanim zrobisz zdjęcie poczekaj, aż się uśmiechnę i zwrócę spojrzenie w obiektyw. - powiedziałam.
- Ok. ok... - odpowiedział i zerwał mi z głowy czapkę. Ja odebrałam mu aparat i zaczęłam robić pięćdziesiąt zdjęć na minutę. Niall jest tak fotogeniczny, że na każdej fotografii wyglądał cudnie... Ja właśnie oglądałam zdjęcia, które zrobiłam mojemu chłopakowi, a Niall... Niall owijał się w podłączone światełka... Znów zaczęłam się śmiać i automatycznie "cyknęłam" sto fotek. Wyglądał jak choinka... Tylko jeszcze bombki i gwiazda...
- Niall... Jeżeli zostaniesz tak do wigilii nie będziemy musieli kupować choinki - powiedziałam, a on również wybuchł śmiechem. Mój Blondynek jest taki słodki. Podeszłam do niego i pocałowałam go w usta. Jednak ten pocałunek nie trwał długo, bo Horan dostał olśnienia. Gwałtownie się ode mnie odsunął i powiedział:
- Wyjdźmy na dwór... Tam zdjęcia będą ładniejsze...
Posłusznie powędrowałam do hallu. Założyłam buty i kurtkę, a Niall w tym czasie rozplątywał się ze światełek. Wyszliśmy dopiero po dziesięciu minutach. Rzeczywiście zimowa aura sprawiła, że zdjęcia
wyglądały cudownie. Najbardziej spodobało mi się takie ujęcie gdzie stoję naprzeciwko obiektywu, na dłoni mam śnieg, dmucham, a biały puch rozsypywał się na wszystkie strony. Nie dość, że wyszłam pięknie to tło było tak magiczne, że aż się zakochałam... Ach ta skromność... Później znów się zamieniliśmy i to ja robiłam zdjęcia, a na koniec to o sesji w ogóle zapomnieliśmy. Zaczęliśmy się wygłupiać jak małe dzieci, robiliśmy aniołki w śniegu, rzucaliśmy się śnieżkami. Nasza wspaniała zabawa sprowadziła na dwór resztę chłopców, którzy oczywiście dołączyli do nas. Utworzyliśmy dwie grupy: ja, Zayn i Liam w jednej, a Niall, Harry i Lou w drugiej. Teraz to zaczęła się prawdziwa wojna. Śnieżki Louis'a były tak mocno zbite, że kiedy dostałam jedną w ramie wiedziałam, iż zostawi u mnie ślad w postaci fioletowego siniaka.
Mimo tego nasza drużyna wygrała. Cali przemoczeni wróciliśmy do domu chłopców. Niall od razu złapał mnie za rękę i zaciągnął do siebie. Dał mi suche dresy. Poszłam do łazienki, przebrałam się i lekko podsuszyłam włosy. Kiedy wróciłam do pokoju, Blondyn stał w drzwiach z kocem w jednym ręku i kubkiem gorącej czekolady w drugim. Podał mi obydwie rzeczy, a sam poszedł do łazienki. Klapnęłam na łóżko, przykryłam się kocem i zaczęłam pić. Czułam jak materiał grzeje mnie na zewnątrz, a gorący, słodki płyn rozgrzewa mnie od środka. Było mi cudownie. Na dodatek cały pokój pachniał perfumami Niall'a, od których się ostatnio uzależniłam. Po pięciu minutach mój cudowny chłopak wrócił i rzucił się na łóżko. Upiłam kolejny łyk czekolady, a Blondyn zbliżył się i zlizał mi ją z ust. Kiedy widziałam podobne sytuacje na filmach, przyprawiało mnie to o mdłości, ale kiedy tego doświadczyłam zrozumiałam, że to uczucie jest wspaniałe. Złączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku. Powiem Wam szczerze, że to też niezły sposób, na rozgrzanie się. Kiedy zabrakło nam tchu odsunęliśmy się od siebie.
- Jesteś taka słodka - powiedział Niall.
- To przez tą czekoladę - odparłam ze śmiechem.
- Nie kochanie... Po prostu taka jesteś...
- Awwww... - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić po czym dałam Niall'owi szybkiego całusa. Postanowiliśmy zrzucić zdjęcia na komputer i je obejrzeć. Ta fotografia, która tak bardzo mi się podobała została tłem na laptopie Blondyna, a także trafiła na twitter'a z dopiskiem "@MilenkaLis Każdego dnia zakochuje się w Tobie na nowo". Od razu pojawiły się "komentarze", ale o dziwo jak na razie nie widziałam żadnych hejtów, a wręcz przeciwnie same miłe opinie i pochwały. Byłam mega zadowolona... Z całego dzisiejszego dnia, z tego, że jutro przyjeżdża Werka... Pierwszy raz w życiu czułam, że te święta naprawdę będą magiczne. W moje rozmyślania wkradło się chrapanie Niall'a. Hahaha... 19.00, a mój ukochany zasnął
z laptopem na brzuchu. Zamknęłam komputer i odstawiłam go na biurku. Zostawiłam Niall'owi karteczkę w razie gdyby się obudził, przykryłam go kocem i zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli w salonie i w coś grali. Poszłam się z nimi pożegnać.
- Pa kochani... Do jutra!
 Już idziesz Lenko? - spytał zdziwiony Liam
- Taaak... Niall zasnął więc wracam do siebie... Aha Zayn... - zwróciłam się do Malik'a
- Słucham Cię...
- Pojedziesz po Weronikę sam czy mam jechać z Tobą? - spytałam
- Pojadę po nią sam - odparł Mulat.
- No to ok. Do zobaczenia jutro... - powtórzyłam
Założyłam jeszcze mokrą kurtkę i przemoczone buty, i wyszłam. W domu zjadłam tylko szybką kolację, ogarnęłam to co trzeba było w pokoju Werci, przebrałam się w ciepłe piżamki i poszłam spać.
*****************************************************************************

Taki mamy dzisiaj rozdział całkiem spory... Więcej obrazków niż gifów, ale mi i tak się podoba... A Wam??  Jak myślicie kto wygra "konkurs"??? A właśnie... Mam jeszcze dwa pytania... Dużo się ich nagromadziło ostatnio... Zbliżamy się do 3500 wejść więc może z tej okazji będzie jakiś New Imagin hmm?? Zobaczcie jeszcze raz ten z Liam'em i powiedzcie czy mam do nich talent.. Jeżeli stwierdzicie, że jest dobry i pomysł Wam się spodoba to "wcielimy" go w życie. I już ostatnie pytanie... Nie wiem czy jest sens pisania dwóch notek. To znaczy widzicie, że oprócz tej na początku jest też ta na końcu... Po prostu nie mam pojęcia czy tak ma zostać, czy którąś mam "zlikwidować... Powiedzcie co myślicie na ten temat :D No więc mamy cztery pytania... Odpowiadajcie w komentarzach... ;) Aha. Jeszcze coś. Bardzo lubię czytać Wasze komentarze więc możecie pisać w nich wszystko co chcecie... To znaczy najpierw coś o rozdziale, a później czym chciałybyście się ze mną podzielić! To jest wspaniałe kiedy "autor" może w jakiś sposób rozmawiać i łączyć się ze swoimi czytelnikami :) No dobrze to teraz tylko podam mojego twitter'a jeszcze raz, bo tam też możecie pytać o opowiadanie, a jeżeli chcecie to mogę Was informować o pojawieniu się nowego rozdziału... My twitter: @MilenkaLis !!! A teraz chcę przeprosić za to "rozgadanie", ale to wszystko z tej radości (powód? Wróć na sam początek tego rozdziału :D ) No i już kończę... Chyba muszę zamknąć moją mózgownicę, bo nadsyła mi coraz więcej pytań do Was... Nie obrazicie się jak zadam jeszcze jedno, na które będziecie musiały odpowiedzieć, bo dużo od Was będzie zależało?? Niee?? No to pytam! Kiedy chcecie kolejny rozdział?? :D Dobra już tylko napiszę pozdrowienia i publikuję, bo znów coś sobie przypomnę...

Pozdrawiam Was Baardzo Serdecznie!!!

PS. Pamiętajcie o komentarzach, głosowaniu w ankietach, dodawaniu się do obserwatorów i polecajcie tego bloga jeżeli się Wam podoba i macie osoby, które lubią czytać takie rzeczy...

No już już... Tylko jeszcze powiem: KOOOOCHAM WAS!!! <3

Do następnego!!!

Milenka Lis. <3 :***


1 komentarz:

  1. Bitwa w kuchni... REWELACYJNY POMYSŁ! Jestem niezmiernie ciekawa kto ją wygra! Na szczęście Daddy ma oceniać, więc powinno być obiektywnie, ale kto go tam wie ;)
    I jeszcze ta świąteczna sesja. Skąd ty masz takie świetne pomysły?? No ja się pytam!
    Moim zdaniem imagin wyszedł Ci świetny, i to na dodatek z moim uroczym Liasiem *.* Z chęcią przeczytałabym kolejny taki Twojego autorstwa.
    Jeśli chodzi o notki, to myślę, że jedna w zupełności wystarczy, a gdzie będzie umieszczona to już zależy od Ciebie ;)
    A rozdział chcę JAK NAJSZYBCIEJ! I nie przyjmuję protestów, zamykam rozprawę, cześć!
    Dużo weny, do następnego wpisu (oj tak, teraz będę Cię tym dręczyć... Hahaha / jakbyś się nie zorientowała, to właśnnie zafundowałam Ci mój złowieszczy śmiech, nie wywiniesz się :D )

    OdpowiedzUsuń